Historia w pośpiechu, na kolanie pisana
W opracowaniu "Z dziejów wsi Nienadówki" autorstwa wywodzącego się z tej wioski Jana Bolesława Ożoga czytamy m.in.
"Od jesieni 1943 r. do czerwca 1944 byłem wykładowcą kompletów gimnazjalnych tajnego nauczania w Nienadówce, Trzebusce i Turzy. Wynagrodzenie, które wypłaciły władze
akowskie użyłem przede wszystkim na kupno własnego garnituru i butów".
Tego epizodu w biografii znanego poety i pisarza próżno szukać na kartach wydawnictwa albumowego, zatytułowanego "450 lat Nienadówki, autorstwa Bartosza Walickiego. O zagadnieniu
tajnego nauczania napisano tam bowiem:
"Nauczanie to obejmowało zarówno przygotowanie szkolne stopnia podstawowego, jak też średniego. "
Pierwszym zajmowali się Józef Guzenda, Karol Robak i
Ludwik Janik. To drugie prowadził student Politechniki
Lwowskiej Jan Nowiński, który został aresztowany w
lipcu 1944 r. i zginął w Buchenwaldzie. (str* 11). Tylko tyle.
Co jest celem publikacji historycznych, ogólnie wiadomo. Jaki sens ma pisanie historii w pośpiechu i na kolanie, może zechcą wypowiedzieć się: autor i inicjatorzy owego,
żenującego, przedsięwzięcia ! ? Niebywałe niedbalstwo i niechlujstwo redagujących sprawiło, że zdjęcia te potraktowano jednym wspólnym zdaniem "tajne komplety w Nienadówce". Opisania każdego z nich, poprzez
wymienienie osób tam uwiecznionych, było - widać - ponad siły, osób zaangażowanych w przedsięwzięcie.
Autor publikacji Bartosz Walicki* przyjął oryginalną metodę postrzegania przeszłości: nie liczą się fakty, ale swoje o nich wyobrażenie. Zwalniało to z dogłębnego zapoznawania się
z dostępnymi źródłami, sprawdzanie wątpliwości w słownikach, nawet uważnego czytania trzymanych w ręku materiałów. Autor korzystał z kroniki parafialnej skrupulatnie prowadzanej przez ks. Michała Bednarskiego, proboszcza nienadowskiege w latach:
1935 -1952. Po ustąpieniu z funkcji, nadal prowadził swoje zapiski, dopóki zdrowie i siły na to pozwalały. Zakończył ją w roku 1962. Jednak Bartosz Walicki uznał, że ks.
Bednarski, gdy stał się rezydentem w parafii, zrezygnował również z pisania parafialnej kroniki. Tym sposobem znaczącą jej część przypisał jego następcy na urzędzie proboszcza,
ks. Edwardowi Stępkowi, który żadnych zapisków
kronikarskich nie pozostawił. I nic to, że ks. Bednarski tekst, owej kroniki opatrzył swoim nazwiskiem i tytułem - kronikarz. To bowiem trzeba było jeszcze przeczytać,..
Podobnie rzecz ma sią z nazwiskami znanych osób. Wywodzący się z pobliskiej Trzebosi samorodny rzeźbiarz, który wykonał kilka figur dla kościoła w Nienadówce Władysław
Moskała, w publikacji albumowej nazwany został Moskalem, a światowej sławy artysta - rzeźbiarz, autor monumentalnych, odlanych w brązie, drzwi w tym kościele, prof. Bronisław Chromy, został przechrzczony na Bolesława ! Wobec
takiego kalibru "przekrętów“ należy spuścić zasłoną milczenia na pisownią nazwisk obco brzmiących czy symptomatyczną literówkę w słowie “chrzcielnica”
Całość pracy sprawia wrażenie pisanej szybkościowo, na jednym wydechu, bez minimalnego, choćby, starania o dobór słów. Dla przykładu: na str. 22 czytamy
",,, świątynia została doposażona w aparaty liturgiczne".
Pojęcie "aparaty" jest wieloznaczne, ale chyba - nie na tyle, by obejmować nim również paramenty liturgiczne. Bartosz Walicki*, do niedawna student Wyższego
Seminarium Duchownego w Rzeszowie, powinien o tym wiedzieć ! Jednak szybkie pisanie wyklucza staranność w selekcjonowaniu nasuwających się słów.
Co jest celem publikacji historycznych, ogólnie wiadomo. Jaki sens ma pisanie historii w pośpiechu i na kolanie, może zechcą wypowiedzieć się: autor i inicjatorzy owego,
żenującego, przedsięwzięcia!?
Edward Winiarski
*) Bartosz Walicki
"450 lat parafii Nienadówka" Wydawnictwo EDYTORIAL Rzeszów, 2014 r.
|