Na zdjęciu powyżej doskonale znany starszym mieszkańcom budynek, jeszcze z przed remontu. Młodszej części mieszkańców, podpowiadam. Do siedziby "Straży Nocnej" wchodziło się od
strony drogi betonowymi schodami, wchodziło się nimi do jednego z pomieszczeń na piętrze. Po zakończeniu działalności "Straży" na początku lat 50tych, pomieszczenie zostało
zaadaptowane najpierw na Agencję Pocztową, którą otwarto 21 maja 1954 roku, a od 1957 roku działała tam placówka Poczty Polskiej.
W Nienadówce Górnej taką wartę prowadził tzn., był jakby dowódcą Michał Pikor. Idąc na obchód wsi warta była wyposażona w grube pały. Patrol liczył dwie, trzy osoby. Przed
wyruszeniem na wartę, około 22`ej obowiązkowo musieli się zameldować u prowadzącego. Po 2, 3 godzinach, czyli już po północy musieli meldować się powtórnie. Meldowali się w
siedzibie "Straży Nocnej" lub w domu dowódcy Michała Pikora.
W czasie okupacji jednym z zadań "Straży Nocnej" było zatrzymywanie obcych i meldowanie o tym Niemcom. Warta często dochodząc w Nienadówce Górnej pod las, przed powrotem często
zachodziła do domu Tasiorów, ogrzać się odpocząć, czy pogadać.
Pewnego wieczora przyszło do Tasiorów 9-ro ludzi, wśród Nich był ksiądz, uciekinierzy poprosili Michała Tasiora o nocleg. Ten ze względu na częste wizyty "Straży Nocnej" obawiał
się odmówił noclegu u siebie. Poradził im żeby udali się za rzeczkę Świerkowiec do sąsiadów o nazwisku Drąg. Rodzina Drągów przyjęła uciekinierów udzielając im
pomocy.
Nikt dziś nie wie, czy wartownicy wiedzieli o "uciekinierach" u Drągów, czy był to zwykły zbieg okoliczności, ale kiedy zawitali nocą na posesję Tasiorów zaczęli bić
drewnianymi pałami w płot i krzyczeć alarm. Nie wiem czy miało to dać szansę ucieczki uciekinierom, ale Ci właśnie to zrobili. Uciekli od Drągów do lasu.
Kim byli Ci uciekinierzy z księdzem na czele ? Byli z księdzem, więc raczej nie mogli być żydami. Najprawdopodobniej byli to uciekinierzy z kresów, w 1943/4 roku rodziny
polskie uciekały stamtąd przed pogromami UPA.
"Straż Nocna" tym razem zwana "Strażą Gromadzką" jest też wspomniana w Okupacja w
Nienadówce Edwarda Winiarskiego" opisuje On najście pod koniec 1943 roku, przez dwóch uzbrojonych ludzi, ks. Bednarskiego na plebani plebanię i sołtysa Chorzępy. Jeden
z tych dwóch miał zabandażowany nos.
(...) Traf chciał, że wychodząc z plebani natknęli się właśnie na "wartę gromadzką" która usiłowała nieznajomych zatrzymać. Ci jednak wydali warcie, komendę: padnij, co
uczyniła posłusznie zalegając w kałuży. Następnie nakazali jej wstać i zaprowadzić się do sołtysa Jana Chorzępy. Tam zastali w izbie kilku interesantów. Sterroryzowawszy ich
bronią, zabrali sołtysowi nie co pieniędzy i odeszli. (..)
Można by powiedzieć, nie popisała się straż tym razem. Należy jednak wziąć pod uwagę, że w "Straży Nocnej" chodzili zwykli nienadowscy gospodarze. Z opisu tych dwóch ludzi z
bronią , byli to żołnierze oddziału GL "Iskra", który na początku listopada
1943 roku został otoczony i rozbity w lasach Trzebuskich. Zginęło tam około 10 gwardzistów. Wśród ocalałych był Jan Paduch dowódca oddziału, który został wtedy przez Niemców
postrzelony w nos, oraz Piotr Drąg i Kazimierz Kloc.
|
Write a comment