Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Michał i Anna Ożóg


Fundatorzy Ochronki













Wspomnienie

Michał i Anna Ożóg z Nienadówki


Michał Ożóg urodził się 11 września 1855r. w Nienadówce pod nr. 114, w gm. Sokołów Młp. Był synem Grzegorza Ożoga ur. 15 marca 1835r. w Nienadówce i Anny z domu Laurentii ur. 1834r., zamieszkałych pod nr. 114. Rodzice Michała związek małżeński zawarli 14 czerwca 1853r., w kościele parafilnym w Nienadówce. Michał Ożóg miał też młodszego brata Andrzeja ur. 25 listopada 1857 r., zwanego we wsi Jędrzejem młynarzem.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Rodzice Michała i Andrzeja Ożoga w roku w 1882r., byli fundatorami kapliczki, znajdującej się obecnie przy remizie strażackiej. Poświęcenie kapliczki nastąpiło 10 maja 1883 r.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Przed kapliczką stoją (mężczyźni) pra prawnuki fundatorów, Henryk Sąsiadek z Okonina gm. Ropczyce (ur. 13.11.1934r.) syn Jana Sąsiadka i Marii z d. Ożóg (ur.23.02. 1895r.) w Nienadówce i Mieczysław Andreasik. Zdjęcia wykonano podczas wizyty w Nienadówce 13.03.2016 r.

Michał Ożóg ożenił się z Anną Chorzępa w dniu 15 lutego 1882 r. mając 26 lat. Anna Chorzępa urodzona 26 kwietnia 1865 r. była córką Chorzępy Walentego i Katarzyny z domu Lepionka zamieszkałych w Nienadówce pod numerem 140, w dniu ślubu miała 17 lat. Naukę czytania i pisania Anna i Michał pobierali w wiejskiej szkółce w Nienadówce. Po ślubie gospodarowali razem z rodzicami Michała. Michał rozpoczyna również służbę w kościele, zajmuje się gospodarzeniem w gospodarstwie rolnym przy kościele oraz pracą jako kościelny, jeździ też po odpustach, jarmarkach i sprzedaje dewocjonalia, kantyczki, zajmuje się organizacją produkcji odlewów figurek i płaskorzeźb świętych z gipsu zbrojonego drutem.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie Pierwszy syn Jan rodzi się im 6 października 1884 r., drugi syn Tomasz rodzi się 3 grudnia 1886 r. Pięć lat później, w dniu 30 stycznia 1891 r., rodzi się pierwsza córka Zofia. Trzeci syn Józef rodzi się 20 stycznia 1893 r., a druga córka Maria 23 lutego 1895 r., trzecia córka Katarzyna rodzi się 3 lipca 1897r. Czwarty syn Stefan (Szczepan) rodzi się 20 grudnia 1899r. Michał Ożóg ciężko pracuje, handluje, przejmuje też siedlisko po rodzicach rozliczając się z bratem Jędrzejem i gospodaruje na 13 morgach. Córki i synowie chodzą do szkoły wiejskiej, synowie mogą się kształcić w szkole średniej w Rzeszowie.

W 1904r., krewny Michała, Jan Ożóg (ur.1851r. w Nienadówce – zm.1932r. w Nockowej) brat Wojciecha - Gazetnika kupił upadły folwark w przysiółku Będzienica, wieś Nockowa gm. Iwierzyce i 150 morgów ziemi. Część ziemi z siedliskiem odkupili od Niego Michał i Anna Ożóg, przenosząc się tam z Nienadówki. Tam też rodzi się ich ostatnia córka Józefa (ur.5.02.1905r.).

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Najstarszy syn Jan kończy gimnazjum i zapisuje się do seminarium duchownego w Rzeszowie. Michał Ożóg kupuje zubożały folwark w Okoninie gm. Ropczyce od żyda Frydmana, oraz ok. 178 morgów gruntu, mały las i drewniany młyn wodny. Folwark w Okoninie i grunt kupił za pieniądze częściowo pożyczone w Kasie Stefczyka i u Żydów. Do Okonina gm. Ropczyce przybywają też krewni, Ożóg Walenty z żoną Joanną z domu Chorzępa (siostra Anny Ożóg z domu Chorzępa), Jakub Ożóg i Józef Ożóg. Odkupują oni od Ożoga Michała ziemię i miejsce na siedliska. Michał Ożóg odsprzedał również część nieruchomości rodzinom powracającym z USA, aby mogli wybudować swoje siedliska. Tak powstało w Okoninie pięć nowych siedlisk. Michał Ożóg dokonuje remontu zabudowań folwarcznych i mieszkalnych. W Okoninie brakuje na stałe rąk do pracy, szczególnie że praca na wsi jest pracą okresową, Michał Ożóg postanawia posiadany grunt folwarczny w przysiółku Przymiarki podzielić na działki o wielkości ok 1,5 morgi i dać dobrym wyrobnikom pracującym w folwarku. Każdy z nich wybudował sobie z drewna otrzymanego również od Michała Ożoga dom z oborą, mieli za to obowiązek pracy w folwarku, za pracę otrzymywali również zapłatę.

powiększ zdjęcie Michał Ożóg był osobą surową zdyscyplinowaną i wymagającą, jego synowie: Jan, Tomasz, Józef po skończeniu gimnazjum chcieli zaznać życia beztroskiego poza domem, lubili się bawić na zakrapianych imprezach. Takie zachowanie dzieci nie podobało się Ojcu, ogranicza dawanie im pieniędzy. Sytuację rozwiązują każdy na swój sposób, Jan idzie do wojska, Józef ucieka z domu i już nigdy nie wraca, Tomasz ustatkował się i ożenił, zostaje zastępcą ojca Michała Ożoga. Zamieszkuje w Będzienicy i lubi się czasem zabawić. Córki Michała Ożoga chodząc do szkoły wiejskiej ciężko pracowały w folwarku.


Wybucha pierwsza wojna światowa, Rosja Carska najeżdża Galicję, wojska rosyjskie zdobywają twierdzę Przemyśl i dochodzą pod Kraków, front staje na linii Gorlice - Tarnów. W bitwie o twierdzę Przemyśl do niewoli rosyjskiej dostaje się najstarszy syn Jan. Przerwa w działaniach wojennych trwa od listopada 1914r. do 1 maja 1915r. Okupacja rosyjska i działania wojenne powodują olbrzymie straty w zabudowaniach miejskich i gospodarskich, zabrano rolnikom wszystkie plony i inwentarz żywy, panował powszechny głód, każda nie po słuszność karana była spaleniem gospodarstwa. Wojsko na zimę rozmieszczono po domach i kazano ich utrzymywać.

Bitwa Gorlicka rozpoczęta 1 maja 1915 pomiędzy wojskami rosyjskimi a zjednoczonymi wojskami austriacko-niemieckimi trwała ok. 1 miesiąca powodując wypędzeniem Rosjan, aż za Lwów. Następuje odbudowa spalonego częściowo folwarku w Okoninie tj. oborę murowaną, stodoły i murowanego młyna. Michał buduje cegielnię polową, sam dozoruje wypał cegły. Syn Stefan po skończonym gimnazjum w Dębicy udaje się do szkoły technicznej w Bodenbach w październiku 1916 r. (Obecnie to miejscowość w Sudetach Czeskich.)

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Cesarz Franciszek Józef słysząc o ogromie zniszczeń w Galicji ustanawia Galicyjski Wojenny Zakład Kredytowy w którym można zaciągnąć pożyczkę kredytową oprocentowaną 3% rocznie, z odroczeniem spłat na 5 lat i na okres 15 lat spłaty. Michał Ożóg podpisuje Skrypt Dłużny na 30 000 Koron w dniu 15.01.1917r. Kupuje zubożały folwark w Głobikówce gm.Brzostek z 240 morgami pola.

Gospodarstwo Michała Ożoga w Nienadówce nr. 114 zamieszkiwane było przez krewnych, siedlisko i 6 mórg ziemi z małym lasem, ostatecznie zostało przeznaczone na powstanie ochronki pod zarządem sióstr zakonnych. Ochronka na tym samym placu, w nowym już budynku funkcjonuje po dziś dzień.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

11 listopada 1918r., kończy się I wojna światowa, żołnierze wracają do domów, młodzież szuka ożenku. W 1919 roku za mąż wychodzą córki Michała Ożoga, Zofia i Maria. Zofia wychodzi za mąż za Michała Bochenka, a Maria za Jana Sąsiadka. Po ślubie siostry Maria i Zofia z mężami wyjeżdżają do Głobikówki na folwark budując tam dom i remontując stajnie, obory, stodołę i spichlerz.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Koniec wojny i upadek Cesarstwa Austriackiego, powoduje dewaluację Korony. Michał Ożóg spłaca wszystkie kredyty. Kupuje w 1919 roku nieruchomość – las o pow. 224 ha z leśniczówką ze stajniami we wsi Bartkówka i Pawłokomy koło Dynowa, w sąsiedztwie góry Winnej. Zajmuje się wyrębem lasu, część drewna zużywa na własne potrzeby do rozbudowy i remontu siedlisk. powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie Od 1921 roku lasami w Bartkówce i Pawłokomie zarządza córka Maria i jej mąż Jan Sąsiadek. W 1921r., z niewoli rosyjskiej na Syberii wraca syn Jan z żoną. Michał Ożóg kupuje dla syna Jana w dniu 22 września 1921r., w Dulczówce gm. Pilzno młyn wodny z siedliskiem. W 1923 roku Michał dzieli folwark w Okoninie wydzielając siedliska dla syna Stefana i Stanisława, wypala cegłę w polowej cegielni, gromadzi drewno na budowę budynków, rozpoczyna remont młyna w Dulczówce i budowę tartaku, na młyn i tartak drewno wożono z Bartkówki koło Dynowa.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

W styczniu 1924r. Michał Ożóg zachorował, leczył się u znachora w Będziemyślu koło Sędziszowa Młp., ale już nie wyzdrowiał. Zmarł 27 stycznia 1924r. przeżywszy 69 lat. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Lubzinie gm. Ropczyce. Po śmierci Michała Ożoga jego dzieci pod przewodnictwem Tomasza, podzielili zgromadzony majątek z zastrzeżeniem że jeżeli powróci z wygnania brat Józef Ożóg to każde z rodzeństwa z otrzymanego majątku ma mu dać 5 morgów pola lub pieniądze z tego pola. Do chwili śmierci Michała Ożoga urodziło mu się 6 wnucząt, a to: Zbigniew Ożóg syn Jana Ożoga, Janina Ożóg córka Jana Ożoga, Janina Sąsiadek córka Marii Ożóg - Sąsiadek, Mieczysław Sąsiadek syn Marii Ożóg - Sąsiadek, Stanisław Bochenek syn Zofii Ożóg - Bochenek, Janina Bochenek córka Zofii Ożóg-Bochenek. Wolą zmarłego Michała Ożoga było aby jego żona Anna z domu Chorzępa była utrzymywana przez dzieci, każde dziecko miało ją utrzymywać przez pół roku. Od 1933 r. Anna zamieszkuje na stałe w Okoninie w folwarku, który był wtedy już własnością Marii i Jana Sąsiadków. Anna Ożóg przeżyła 84 lata i zmarła 24 listopada 1949 r., w Okoninie a pochowana została na cmentarzu parafialnym w Lubzinie gm. Ropczyce.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Opracował: Mieczysław Andreasik z Żor w 2016r.

strzałka do góry



Wspomnienie

Jan Ożóg pierwszy syn Michała i Anny

Jan Ożóg był najstarszym synem Michała i Anny z domu Chorzępa .
Urodził się 6 października 1884 r. w Nienadówce. W 1905 r. ukończył Gimnazjum w Rzeszowie. Wolą ojca było ukończenie przez syna seminarium duchownego, został przez niego zapisany do Seminarium O. Bernardynów w Rzeszowie. Liczący wówczas 21 lat Jan Ożóg miał jednak inne plany na swoje życie i seminarium samowolnie opuścił. Wyjechał do Krakowa gdzie podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagielońskim. Ukończył tam 4 semestry prawa.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Kolejny etap swojego życia rozpoczął w 1908 roku wstępując w szeregi armii monarchii austro-węgierskiej. Służbę rozpoczął jako kapral, w późniejszym czasie otrzymał nominację na porucznika. Służył w 40 pułku piechoty w Rzeszowie.

I wojna światowa w której wziął udział zakończyła się dla Jana Ożoga dość szybko. W bitwie o Przemyśl, dostaje się do niewoli rosyjskiej i trafia wgłąb Rosji, trafia do Nowosybirska i zostaje osadzony w obozie kwaterunkowym. W obozie tym oficjalnie przebywa od 5 lutego 1915 r., do 20 marca 1918 r.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

W Nowosybirsku poznaje Jadwigę Sieczkowską ur. 15 maja 1889 r., w Radomiu. Jadwiga Sieczkowska przyjechała do Nowosybirska pilnować interesów handlowych wujka Ludwika Buffa właściciela garbarni w Radomiu. Jadwiga i Jan biorą ślub w 1919 r. w Nowosybirsku, tam też 6 07 1920 roku, rodzi im się syn Zbigniew. Do odrodzonej już Polski wracają w 1921 roku.

Ojciec Jana, Michał Ożóg (ur.11.09.1855) gospodarujący w tym czasie w Okoninie, 22.09 1921 roku kupuje im we wsi Dulczówka koło Pilzna młyn wodny na rzece Dulcza, wraz z domem stodołą, stajnią oraz ogrodem.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Młyn był w złym stanie technicznym, Jan i ojciec Michał rozpoczęli remont generalny który trwał dwa lata. Drewno do remontu drewnianego młyna, do budowy dużego budynku gospodarskiego oraz budowy dodatkowo tartaku wożono konno z lasów będących własnością Michała Ożoga aż z miejscowość Bartkówka koło Dynowa. Wozy były zaprzęgnięte w 3 pary koni, odległość którą trzeba było pokonać wynosiła ok. 100 km w jedną stronę, czas przejazdu dwa dni. 9 lutego 1923 roku Janowi i Jadwidze rodzi się córka Janina.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Pomimo nie ciekawych czasów po II wojnie św., tartak i młyn pracują do śmierci Jana Ożoga, który zmarł 14 10 1961 roku, jego żona Jadwiga zmarła trzy lata później, 10 12 1964 roku. Oboje zostali pochowani na cmentarzu w Pilźnie woj. podkarpackie.

Zbigniew Ożóg ożenił się z Janiną Totuszyńską (ur. 6.05.1923 – zm. 20.06.2002) ma syna Michała ur. 17.06.1961r. Zbigniew Ożóg zmarł 04.08.1989 roku w Dulczówce koło Pilzna.

Janina Ożóg wychodzi za mąż za Waleriana Pawlusa w dniu 7.09.1952r. i zamieszkują w Krakowie - Nowej Hucie, mają córkę Małgorzatę ur. 15.12.1954. Janina Pawlus z d. Ożóg umiera 14.09.2007r. została pochowana na cmentarzu w Pilźnie.

strzałka do góry



Wspomnienie

Tomasz Ożóg drugi syn Michała i Anny

Urodził się jako drugie dziecko Michała i Anny Ożóg w Nienadówce gm. Sokołów Małopolski dnia 3 grudnia 1886 r. Ukończył gimnazjum i był prawą ręką ojca Michała. Ożenił się z Bronisławą Kolbusz ze wsi Zagorzyce koło Sędziszowa Małopolskiego. Rodzina Kolbuszów była rodziną zamożną, mieszkała w Zagorzycach przy drodze Sędziszów Młp. – Wielopole Skrzyńskie, brat Bronisławy był oficerem WP i posłem na sejm w latach 1935-1939. Po ślubie osiedli w Będzienicy we wsi Nockowa w siedlisku zakupionym przez ojca Michała Ożoga. Bardzo lubili jeździć i zajmować się sprawami rodzinnymi, chętnie uczestniczyli w spotkaniach rodzinnych które zawsze były zakrapiane alkoholem.

W styczniu 1924 roku umiera ojciec Tomasza, Michał Ożóg. Nie pomógł leczący go od pewnego czasu doktor -znachor z Będziemyśla k. Sędziszowa Młp.

Wg życzenia ojca, Tomasz otrzymuje majątek po ojcu i mamie w Okoninie, pozostałe nieruchomości zostają zapisane pozostałym dzieciom Michała i Anny. Matka Anna z d. Chorzępa miała wymowę mieszkania i utrzymania w każdym majątku dzieci. Początkowo jeździła od majątku do majątku wożona samochodem który kupił Tomasz. Po 1930 roku mieszkała jednak na stałe w Okoninie. Samochodem jeździli dużo, kiedy żona Tomasza Ożoga, Bronisława chciała sama jechać do miasta, lub w odwiedziny to jechała z szoferem.

W Okoninie była sala bawialnia z parkietem i patefonem, często organizowano zabawy z przyjaciółmi i rodziną. Tomasz i Bronisława dzieci nie mieli. Po kilku latach szczęśliwej jazdy samochodem, pewnego razu Tomasz Ożóg wracając z Ropczyc do Okonina mocno podpity uderza w drzewo (olchę) we wsi Chechły i samochód rozbija.

Około 1930 roku postanawia zmienić miejsce zamieszkania na bardziej atrakcyjne koło Tarnowa. Siostra Tomasza, Maria Sąsiadek posiada w Skrzyszowie młyn, tartak, pole i zabudowania gospodarskie. Po negocjacjach i dopłacie przez Marię i Jana Sąsiadków 800 $ nastąpiła zamiana nieruchomości. Maria i Jan Sąsiadek otrzymują siedlisko rodzinne w Okoninie i 1/3 młyna, zabudowania folwarczne, całą hodowlę i pole. Razem z nimi w Okoninie mieszka matka Tomasza i Marii, Anna Ożóg.
powiększ zdjęcie Tomasz w Skrzyszowie nadzoruje pracę młyna i tartaku oraz zajmuje się hodowlą koni ogierów. Ze Skrzyszowa do Tarnowa jest ok. 11 km, jeździli tam często bryczką zaprzęgniętą w piękne konie, często jeździli pociągiem do Krakowa i Lwowa. W 1938 roku Tomasz Ożóg ulega nieszczęśliwemu wypadkowi. Kopnięty przez konia ogiera w Skrzyszowie, zaczyna poważnie chorować, m.in. traci pamięć. Wskutek tego wypadku i postępującej choroby zostaje odwieziony do szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie koło Krakowa.
Po wybuchu w 1939 roku, II wojny światowej i zajęciu przez Niemców Krakowa, Tomasz Ożóg zostaje zamordowany przez okupanta wraz z innymi pacjentami tego szpitala. Zwłoki Tomasza Ożoga na wniosek rodziny w metalowej trumnie zostają przewiezione pod nadzorem na cmentarz w Lubzinie i natychmiast po nabożeństwie pochowane na środku cmentarza koło studni. Zdarzyło się to krótko po Bożym Narodzeniu, Tomasz Ożóg przeżył 53 lata.

Wdowa po Tomaszu Ożogu, Bronisława jeszcze dwukrotnie wychodziła za mąż, żyjąc z wyprzedaży odziedziczonego majątku po Tomaszu Ożogu..

strzałka do góry



Wspomnienie

Zofia Bochenek z d. Ożóg

Córka Michała Ożoga i Anny z domu Chorzępa z Nienadówki
Ur. 30.01.1891 r. w Nienadówce gm. Sokołów Młp.
Zm. 3.12.1979 r. w Głobikówce gm. Brzostek.
Urodziła się jako pierwsza córka Ożoga Michała i Anny z domu Chorzępa w Nienadówce gm. Sokołów Młp. dnia 30 stycznia 1891 roku. Wykształcenie powszechne zdobyła w Nienadówce, gimnazjum i szkołę gospodarczą dla dzieci włościańskich ukończyła przy Klasztorze Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Serca Jezusa Sacre Coeur w Zbylitowskiej Górze koło Tarnowa. W 1904 roku wraz z rodzicami i pozostałą rodziną przenoszą się do Będzienicy we wsi Nockowa, a po urodzeniu się siostry Józefy w 1905 roku przenoszą się do zakupionego przez Michała Ożoga folwarku w Okoninie gm. Ropczyce.
Okres pierwszej wojny światowej 1914 do 1918 to czas, kiedy wszyscy młodzi mężczyźni są w wojsku. Dlatego też ślub Zofii z Michałem Bochenkiem z Pietrzejowej gm. Ropczyce odbył się w 1919 roku. Michał Bochenek ur. 1887 r – zm. 5.04.1973 r.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
W tym samym roku wyszła za mąż druga córka Michała i Anny Ożogów – Maria, za Jana Sąsiadka.

Michał Ożóg i Anna z d. Chorzępa posiadali od 1917 roku folwark w Głobikówce. Postanowili, aby ich córki z mężami: Zofia i Michał Bochenek oraz Maria i Jan Sąsiadek prowadzili wspólnie to gospodarstwo, w skład którego wchodziło: 134,4 ha ziemi, dom drewniany, stodoła ze spichlerzem, obory, staw i cegielnia.
W 1920 roku rodzi się syn Zofii i Michała Bochenków - Stanisław. Na jesień 1920 roku siostra Zofii, Maria z mężem Janem Sąsiadek opuszczają Głobikówkę i przenoszą się do Bartkówki gm. Dynów gdzie Michał Ożóg i Anna z d. Chorzępa kupili 224 ha lasu. Zofia Bochenek z d. Ożóg dostała do pomocy dwie młodsze siostry: Katarzynę ur. 3.07.1897r. w Nienadówce i Józefę ur.5.02.1905r. w Nienadówce.
Decyzją Ojca - Michała Ożoga, folwark w Głobikówce zostaje zapisany na rzecz Zofii i Michała Bochenków oraz 1/3 ziemi, siostry Katarzyna Ożóg i Józefa Ożóg otrzymują również po 1/3 gruntu, tj. po 80 morgów galicyjskich.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Zofii i Michałowi Bochenkom w dniu 8.10.1924 r. rodzi się córka Janina, a 17.02.1927 r. córka Stefania. Michał Ożóg wraz z rodziną często odwiedzał Zofię i Michała Bochenków. Zjazdy rodzinne odbywały się zawsze we wrześniu, w dniu odpustu (Matki Boskiej Siewnej) w parafii Siedliska Bogusz. Często, już po śmierci Michała Ożoga, Jego żona Anna z d. Chorzępa na dłużej przebywała u córki Zofii.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Syn Zofii i Michała Bochenków - Stanisław ożenił się z Heleną, rodzi im się córka Barbara. Stanisław Bochenek umiera ok. 1970 r. w Szczecinie.

Córka Zofii i Michała Bochenków - Janina wyszła za mąż za Jana Piekarczyka (ur. 9.04.1922 – zm. 25.11.1995 r.), mieli dwoje dzieci- Annę i Stanisława. Mieszkali na ojcowiźnie w Głobikówce. Janina Piekarczyk z d. Bochenek umiera 18.10.2006 r.

Druga Córka Zofii i Michała Bochenków - Stefania była nauczycielką. Wyszła za mąż za Karola Kubika (ur. 12.11.1918 – zm. 18.02.1989). Mieli syna Andrzeja, mieszkali w Krośnie.

Opracował: Mieczysław Andreasik - 2016


Na prośbę rodziny krótka notka upamiętniająca Karola Kubika ps. Wicher

powiększ zdjęcie Kubik Karol, ps. „Tygrys”, „Wicher”, „Lolek”. Przed wojną mieszkał w Solcu Kujawskim, skąd wysiedlony w 1939 r. przez Niemców początkowo zamieszkał w Alfredówce koło Dęby w tarnobrzeskim. W 1942 r. zagrożony aresztowaniem przeniósł się do Małej, pow. Dębica, gdzie kontynuował działalność konspiracyjną w AK. W czasie akcji „Burza” dowodził plutonem w kompanii „Pęka” w II Rejonie Walki. Po tzw. wyzwoleniu działał w konspiracji WiN. Na terenie Wrocławskiego Okręgu WiN zorganizował siatkę wywiadowczą podporządkowaną
szefowi Wydziału Informacyjnego tego Okręgu. Po rozbiciu przez UB Wrocławskiego Okręgu WiN w 1947 r. ukrywał się aż do 1956 r. na terenie Rzeszowszczyzny. Nowy Rok 1951 spędzał u narzeczonej w Głobikówce w pow. jasielskim. Wieczorem 03.01.1951 r. w Głobikówce przypadkowo znalazł się patrol milicyjny - Kubik, sądząc że idą po niego, zaczął strzelać do zbliżającego się patrolu. W wyniku oddanych strzałów został zabity funkcjonariusz MO z posterunku w Brzostku Stefan Trzciński. Śledztwo nie ustaliło sprawcy. 12 maja 1956 r. został aresztowany w Krakowie i przetransportowany do Rzeszowa w celu wyjaśnienia powodów ukrywania się. W czasie postępowania wyjaśniającego nie przyznał się do zastrzelenia Trzcińskiego, dopiero podstępem MO wyciągnęła o tym informację od jego narzeczonej, której zasugerowała, że wie kto zastrzelił Trzcińskiego. Śledztwo prowadził kpt. Marian Ryba. Komunistyczny sąd skazał Karola Kubika na karę śmierci zamienioną na dożywotnie wiezienie. W więzieniu przebywał do lat siedemdziesiątych, wyrok zamieniono mu z dożywocia na 25 lat wiezienia, co niemal w całości odsiedział, zwolniony dopiero w latach siedemdziesiątych.

Antoni Stańko, Gdzie Karpat progi..., Warszawa 1990, s. 261 i nast.

strzałka do góry



Wspomnienie

Maria Sąsiadek z d. Ożóg


(ur.23.02.1895r. w Nienadówce – zm.10.10.1958r. w Okoninie)
Córka Ożoga Michała (ur.11.09.1855r. w Nienadówce – zm.27.01.1924r. w Okoninie) i Anny z domu Chorzępa (ur.24.04.1865r. w Nienadówce – zm.24.11.1949r. w Okoninie).
Maria Sąsiadek z domu Ożóg urodziła się w Nienadówce gm. Sokołów Młp. W zamożnej rodzinie Michała i Anny Ożóg. Michał Ożóg był kościelnym, handlarzem dewocjonaliów na odpustach, prowadził własne 13 morgowe gospodarstwo, handlował nieruchomościami, złożył śluby trzeźwości i nigdy nie pił alkoholu, był człowiekiem skromnym, surowym, sprawiedliwym i wymagającym.

Naukę w szkole powszechnej Maria rozpoczęła w Nienadówce. W 1905r. po urodzeniu się najmłodszej siostry Józefy i żniwach przenoszą się z całą rodziną do nowo zakupionego folwarku w Okoninie.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
W tym samym czasie najstarszy syn Michała Ożoga, Jan kończy gimnazjum ma 21 lat. Wybuch pierwszej wojny światowej w 1914 r. powoduje mobilizację całej młodzieży do wojska.

Praca na roli jest podstawą przeżycia, przemarsz wojsk carskich rosyjskich, austriackich, niemieckich pustoszy folwark, w czerwcu 1915r. działania wojenne w tej okolicy ustają.
Michał Ożóg zaciąga pożyczkę 30 000 - Koron w Galicyjskim Wojennym Zakładzie Kredytowym na odbudowę budynków, zakup inwentarza żywego i sprzętu gospodarskiego. Pożyczka zaciągnięta została pod zastaw gruntów w Okoninie.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Koniec wojny w 1918r w listopadzie wiąże się z powrotem już bardzo dorosłej młodzieży i lawinę ślubów w następnych latach. Śluby Zofii i Marii, córek Michała i Anny Ożóg odbywają się w 1919 r. Maria wychodzi za mąż za Jana Sąsiadka (ur.23.05.1889r. w Ropczycach – zm.1.11.1957r. w Okoninie) syna Sąsiadka Jana (ur.1859r.) i Agaty z domu Gubernat (ur.1860r.).

Mąż Marii Jan Sąsiadek, syn Jana (ur.1859r) i Agaty z domu Gubernat (ur.1860r.), przed ślubem służył 5 lat w wojsku austriackim w tym 6 miesięcy był w Wiedniu. W domu rodzinnym Jana Sąsiadka była pamiątka z tego okresu, widokówka z Kołem Diabelskim - młynem na Praterze w Wiedniu (nazwa oryginalna to Wiener Riesenrad Prater) na której się kręcił.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
W czasie walk w Karpatach na froncie rosyjsko - austriackim dostał się do niewoli rosyjskiej. W niewoli Jan Sąsiadek przebywał dwa lata do 1918 r. do domu w Ropczycach, wygłodzony ale żywy powrócił w randze feldfebla (wachmistrz - sierżant).
Michał Ożóg kupuje następny folwark w Głobikówce gm. Brzostek w 1917 r. z folwarkiem i siedliskiem o powierzchni 240 morgów galicyjskich (134.4 ha). Po ślubie Mari z Janem Sąsiadkiem i siostry Zofii z Michałem Bochenkiem ojciec Michał wysyła ich do pracy i zarządzania tym folwarkiem.

W 1920 roku Maria Sąsiadek i Zofia Bochenek rodzą pierwsze dzieci, Zofia syna Stanisława, a Maria córkę (moją mamę) Janinę. Wg rejestru kościelnego - ur. 10.08.1920 r. w Głobikówce, parafia Siedliska Bogusz gm. Brzostek. Faktycznie urodziła się jak zawsze powtarzała, 8 sierpnia w niedzielę.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Siedliska Bogusz znane jest z historii powstania chłopskiego wywołanego przez Jakuba Szelę w 1846 r., to tam spalono pierwszy dwór w czasie rabacji.
Spory i waśnie co do sposobu zarządzania folwarkiem pomiędzy Janem Sąsiadkiem, a Michałem Bochenkiem mającym większe doświadczeniem gospodarskie spowodowało rozstanie się ich rodzin.

Michał Ożóg zakupił koło Dynowa od hr. Seweryna Skrzyneckiego w Bartkówce za Sanem 400 morgów galicyjskich (224 ha ) lasu obszar w przybliżeniu 1,5 x1,5 km. Las częściowo leżał w sąsiedniej wsi Pawłokoma zamieszkałej przez Ukraińców. Bartkówka obecnie jest dzielnicą Dynowa. Tam też przenieśli się Maria Jan Sąsiadek z córką Janiną.

Prowadzą wyrąb lasu jego konserwację, najgorsza praca to pilnowanie, ciągle ze strzelbą objazd konno. Bieda w okolicy i bardzo butni ukraincy dawali się we znaki zarządcy czyli Janowi Sąsiadkowi. Wszyscy w okolicy bali się ukrainców, oni nie mieli do nikogo respektu, a policję mieli za nic i tylko się odgrażali zemstą.

W Bartkówce urodził się Mieczysław (ur.1.10.1923 r. Bartkówka) syn Jana Sąsiadka i Marii z domu Ożóg.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
W Okoninie w wieku 69 lat umiera Michał Ożóg ojciec Marii (zm. 27.01.1924 r.) Na głowę rodziny przez Michała wyznaczony zostaje syn Tomasz Ożóg (ur. 3.12.1886r. w Nienadówce). Następuje podział majątku po śmierci ojca Michała. Jan Ożóg otrzymuje nieruchomość w Dulczówce koło Pilzna, Tomasz otrzymuje folwark w Okoninie i część ziemi, Zofia Bochenek otrzymuje folwark w Głobikówce i część ziemi, Maria Sąsiadek otrzymuje gospodarstwo i realność w Będzienicy wieś Nockowa gm. Iwierzyce zakupioną w 1904 r., Katarzyna Ziaja po swoim ślubie otrzymuje realność 80 morgów i zabudowania siedliska gospodarskiego, Stefan otrzymuje realność z folwarku w Okoninie 70 morgów galicyjskich oraz rozpoczętą budowę siedliska oraz 1/3 młyna, Stanisław otrzymuje realność w Okoninie 40 morgów i rozpoczętą budowę siedliska oraz 1/3 młyna, Józefa Ziaja otrzymuje po ślubie 80 morgów galicyjskich realności w Głobikówce.

Las w Bartkówce decyzją całej rodziny ma zostać sprzedany. Przedstawicielem do sprzedaży zostaje Jan Ożóg.
Maria i Jan Sąsiadkowie z dziećmi Janką i Mietkiem opuszczają Bartkówkę i około 1925 roku osiedlają się w Będzienicy wieś Nockowa, wcześniej gospodarował tam brat Marii, Tomasz i Stefan będący kawalerem. W Będzienicy rodzi się drugi syn Jana i Marii - Stanisław (ur.9.05.1927r.).

W 1925 roku ślub biorą siostry Marii, Józefa z Władysławem Ziają i Katarzyna ze Stanisławem Ziają.

Jan Ożóg sprzedaje lasy w Bartkówce i Pawłokomej 21.01.1928 roku, Staroście Lwowskiemu Tadeuszowi Żebrackiemu za kwotę 21 000 $., nastąpiła pierwsza wpłata 11 000 $., reszta intabulacji kontraktu w Sądzie w Tarnowie. Po uzyskaniu intabulacji otrzymują jeszcze 4 000 $., o resztę pieniędzy toczą się rozprawy sądowe aż do września 1939 r. - wybuch wojny, po niej las zostaje upaństwowiony.

Po sprzedaniu Bartkówki Jan i Maria Sąsiadek postanawiają za namową Władysława Ziaji męża Józefy z domu Ożóg sprzedać gospodarstw rolne w Będzienicy we wsi Nockowa i zakupić młyn i tartak w Skrzyszowie koło Tarnowa z niedużym gospodarstwem rolnym. Władysław Ziaja był w tartaku i młynie zarządcą. Zakup nieruchomości nastąpił w marcu 1928 r. Różnica ceny pomiędzy realnością w Będzienicy a ceną nieruchomości z realnością w Skrzyszowie wynosiła 1400 $. Brakującą kwotę Maria Sąsiadek pożycza od brata Jana Ożoga z Dulczówki. Brat Jan oczekuje na pieniądze ze sprzedaży Bartkówki, na Marię przypada ok.1250 $, pożyczka realna do spłaty. W miejscowości Skrzyszów rodzi się trzeci syn Jana Sąsiadka i Marii z domu Ożóg – Zygmunt (ur.17.04.1929r.), córka Janka i syn Mietek chodzą do szkoły powszechnej. Jan Sąsiadek uczy się zarządzaniem młynem i tartakiem w Skrzyszowie.

W roku 1932r. brat Marii, Tomasz gospodaruje na folwarku w Okoninie, praca to ciężka, daleko z Okonina do rozrywek, małżeństwo Tomasza i Bronisławy Ożóg jest bezdzietne, postanawiają zamienić się gospodarkami i realnościami, w Okoninie zamieszkują Sąsiadkowie, a w Skrzyszowie Tomasz i Bronisława Ożóg. W Okoninie rodzi się czwarty syn Jana i Marii – Henryk (ur.13.11.1934 r.). Córka Janina chodzi do szkoły w Ropczycach dojeżdżając 4 km dwukółką, syn Mietek chodzi do szkoły w sąsiedniej wsi Łopuchowa wraz z bratem Staszkiem. Po ukończeniu szkoły powszechnej przez córkę Janinę, posyłają ją do gimnazjum szkoła gospodarska dla dziewcząt i dzieci włościańskich prowadzonej przez Siostry Najświętszego Serca Jezusowego - Klasztor w Zbylitowskiej Górze koło Tarnowa, w następnym roku kontynuuje naukę w gimnazjum w Ropczycach potem zdaje małą maturę i dalej kontynuuje naukę w liceum, do wybuchu II wojny światowej 1.09.1939 r.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Syn Stanisław idzie do pierwszej komunii św. w kościele w Łączkach Kucharskich dn. 9.06.1936 r., szkołę powszechną kończy w 1940 roku.

Od października 1939 r zaczyna się okupacja Niemiecka Polski. Do Okonina przyjeżdżają Niemcy i wyznaczają na sołtysa Jana Sąsiadka znającego język niemiecki, oraz ustanawiają kontyngenty na dostawy obowiązkowe z ziemi wyznaczonych plonów na wszystkie gospodarstwa rolne.

W okolicy Dębicy, Mielca, Rzeszowa, Jasła i Krosna, Niemcy przejmują zakłady pracy i modernizują na potrzeby wojska. Poszukują wykwalifikowanych robotników, otwierają szkołę mechaniczną w Dębicy. Do szkoły mechanicznej w Dębicy, w latach 1941-1943 uczęszcza syn Jana i Marii Stanisław Sąsiadek. Uzyskuje zawód ślusarz - mechanik. Przed wojną Polska w ramach COP na tym terenie wybudowała zakłady przemysłowe: Fabrykę Opon – Stomil - w Dębicy, Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu, Zakłady Chemiczne – Lignoza - fabryka materiałów wybuchowych w Pustkowiu koło Dębicy, wytwórnia prochu w Jaśle, Huty szkła w Krośnie, Zakład Sprzętu Komunikacyjnego w Rzeszowie.
powiększ zdjęcie W Pustkowie koło Dębicy utworzono obóz koncentracyjny, tam też w 1943 r. Niemcy rozpoczęli produkcję rakiet V-2 i uruchomili ich wyrzutnie. W okolicznych lasach działała partyzantka AK i Batalionów Chłopskich, która zbierała materiały o tej broni przekazując je wywiadom alianckim. Dowódcą Batalionów Chłopskich był Piotr Chłędowski kolega Jana Sąsiadka, jeszcze z wojska austriackiego. Partyzantka przynajmniej raz w tygodniu przychodziła porą nocną do Sąsiadków po jedzenie, wszyscy obawiali się odwetu Niemców.
W okresie wojny do szkoły powszechnej w Łopuchowej chodzą dzieci Sąsiadków, Zygmunt i Henryk, w 1944r. Henryk przystępuje do pierwszej komunii św. w kościele w Łączkach Kucharskich.

Rok 1944 to wielka ofensywa wojsk radzieckich, front w Okoninie trwał 2 dni tj. 26 i 27 lipca. Ludność ukryła się w lesie z całym swoim dobytkiem, Niemcy paląc część gospodarstw uciekają, front i walki zatrzymują się w Latoszynie za Dębicą, aż do 15 stycznia 1945 r. W Okoninie stacjonują wojska radzieckie, a w Pilznie (20 km) wojska niemieckie. W wyniku działań wojennych w folwarku Sąsiadków w Okoninie spalono stajnię i wozownię. Rosjanie wysiedlili wszystkich z folwarku i z siedliska obok rodzinę Stanisława Ożoga brata Marii Sąsiadek. W folwarku Sąsiadków i siedlisku Stanisława Ożoga zamieszkali żołnierze radzieccy z dowódcą, zorganizowano warsztat naprawy samochodów wojskowych DODGE, magazyn żywności (amerykańskie puszki mięsne, suchary, czekolada ), w stajni siedliska wybudowano banię. Rosjanie zgromadzili ze 100 sztuk bydła zabierając je rolnikom i co dzień jedną sztukę zabijali, a przygotowane mięso rozwozili na linię frontu w Małej i Gumniskach.
Jan i Maria Sąsiadek z rodziną uchodzi z Okonina do Gnojnicy koło Ropczyc i zatrzymuje się w siedlisku P. Schaba, we wrześniu 1944r. przenoszą się do brata Jana Sąsiadka, Franciszka w Ropczycach, aby być bliżej Okonina tj. ok. 4 km. Pozostały inwentarz z gospodarstwa umieścili u brata Marii Sąsiadek Stefana Ożoga w Okoninie jak też nie zmłócone zboże. Dzieci - Henryk chodził przez ten czas do szkoły powszechnej w Ropczycach, starszy syn Zygmunt chodził do szkoły mechanicznej w Ropczycach. Syn Staszek po szkole mechanicznej w Dębicy pracował w warsztacie samochodowym w Dębicy. powiększ zdjęcie
W styczniu 1945 r. rusza front i Okonin opuszczają wojska radzieckie, a ludzie mogą powrócić do swoich zniszczonych gospodarstw. Rozpoczyna się odbudowa folwarku oraz hodowli, a na wiosnę siew zbóż. Wyposażenie domu w Okoninie zostało całkowicie zniszczone.

Koniec wojny w maju, to nowe wyzwania, syn Mieczysław żeni się z Czesławą Marć z Łopuchowej. Na wiosnę 1945r. zostaje uruchomiona szkoła podstawowa w Łopuchowej do której chodzi syn Henryk, Staszek rozpoczyna naukę w gimnazjum mechanicznym w Dębicy, Zygmunt udaje się do Nowego Sącza gdzie mieszka siostra Janina z mężem Ignacym i chodzi do gimnazjum handlowego w wersji przyspieszonej, trzy lata w jeden rok.
powiększ zdjęcie Po ukończonych pierwszej klasy gimnazjum Staszek Sąsiadek zostaje posłany do liceum energetyczno - mechanicznego w Nysie, a Zygmunt Sąsiadek idzie do liceum handlowego w Dębicy. Stanisław Sąsiadek po ukończeniu szkoły średniej uzyskał tytuł Technik-mechanik w 1947 r., i rozpoczyna pracę w Fabryce Drutu i Lin w Zabrzu, a następnie w Zakładach Gumowych – Stomil - w Dębicy. Po pracy razem z Ignacym Andreasikiem wykonują inwentaryzacje budowlane różnych obiektów. Zygmunt Sąsiadek kończy liceum handlowe w Dębicy w 1948r.


Następuje aresztowanie Jana Sąsiadka męża Marii z domu Ożóg z pomówienia mieszkańców Okonina - Woźnego i Szerszenia - za nie udzielenie pomocy Rosjanom - uciekinierom z pociągu w Zawadzie. Była to nieprawda, gdyż w tym czasie przez dwa dni Jan Sąsiadek był w Łopuchowej, a Rosjan zatrzymano w młynie w Okoninie u dzierżawcy młyna Kozuba, ale współwłaścicielem młyna była Maria Sąsiadek żona Jana Sąsiadka. O tym fakcie dowiedział się Starosta Dębicki Piotr Chłędowski w okresie wojny dowódca Gwardii Ludowej na tym terenie i znał fakty. To on zeznając w sądzie przyczynił się do zwolnienia Jana Sąsiadka z więzienia w Tarnowie. Kiedy córka Jana Sąsiadka, Janina Andreasik była w ciąży i odwiedziła swojego tatę w tarnowskim więzieniu, tata dał jej na pamiątkę dla przyszłego wnuka złoty medalionik z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, który zerwał z szyi, gdyż nie wiedział czy go jeszcze wypuszczą, a dużo ludzi w więzieniu umierało w niejasnych okolicznościach. Wnuk urodził się 11.12.1948 r.

Na wiosnę 1949 r. ogłoszono nabór na studia w Krakowie. Dokumenty składają Zygmunt i Staszek Sąsiadek z Okonina, warunkiem przyjęcia na studia było dostarczenie z Komitetu Powiatowego Partii zgodę na studiowanie przez dzieci kułaka do jakich zaliczani byli Maria i Jan Sąsiadek z Okonina. Po pismo z komitetu w Ropczycach pojechał mąż ich siostry Janiny, Ignacy Andreasik, gdyż byli to jego znajomi. Od trójki partyjnej otrzymał dwa pisma, jedno otwarte z wnioskiem o przyjęcie na studia, a drugie zaklejone w kopercie z wnioskiem o odrzucenie podań na studia, gdyż są dziećmi kułaka. Siostra Janina Andreasik nie ufała tej kopercie, otworzyła ją i zamieniła pisma. Stanisław Sąsiadek został przyjęty na AGH w Krakowie na studia na wydział metalurgiczny, a Zygmunt Sąsiadek został przyjęty na AGH w Krakowie na studia na wydział ceramiczny, naukę rozpoczynają 1.09.1949 r.

Umiera mama Marii Sąsiadek z domu Ożóg w dniu 24.11.1949r. Anna Ożóg z domu Chorzępa (ur.24.04.1865r. w Nienadówce), została pochowana na cmentarzu parafialnym w Lubzinie.

Na studiach Stanisław pracuje w Krakowskim Przemysłowym Zjednoczeniu Budowlanym w charakterze starszego referenta planowania. Stanisław Sąsiadek studia inżynierskie kończy w 1953 roku wyjeżdża do Gliwic i rozpoczyna pracę w Biurze Projektów "BIPROHUT". Zygmunt Sąsiadek dalej studiuje uzyskując 1955r. tytuł mgr inżyniera. Henryk Sąsiadek w 1949 r. rozpoczyna naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Ropczycach z problemami gdyż był synem kułaka. Po dwóch latach nauki przenosi się do technikum mechanicznego w Ropczycach, które kończy 1952 roku z nakazem pracy w WSK- Rzeszów.

Folwark w Okoninie miał problemy z zatrudnianiem ludzi do pracy w okresach orki i żniw, dlatego Henryk Sąsiadek po 1,5 roku pracy w WSK Rzeszów wraca do domu aby pomóc rodzicom. Rozpoczyna się budowa nowej małej stodoły. Folwark Jana i Marii Sąsiadek musiał w ramach obowiązkowych dostaw za cenę 15% wartości sprzedać 10 000,- litrów mleka rocznie, 2 000,- kg żywca , 3 tony zboża , 6 ton ziemniaków. Dodatkowym dochodem z folwarku była sprzedaż z dużego sadu jabłek prywatnym handlarzom i z młyna którym zarządzał syn Marii i Jana Sąsiadek – Mieczysław.

Gospodarstwo było dobrze wyposażone w maszyny rolnicze, a to: kosiarka konna, młocarnię napędzaną kieratem, młynek do zboża napędzany kieratem, sieczkarnia ręczna i napędzana kieratem , siewnik, zgrabiarka do siana, brony pługi na jeden lub dwa konie, pozioma piła do drewna napędzana kieratem, cyrkularkę oraz warsztat stolarsko - kuźniczy do naprawy wyposażenia w gospodarstwie. Napędem do maszyn były dwa kieraty jeden mały dla jednego lub dwóch koni. Prądu elektrycznego nie było, jedynie okresami dostarczano z młyna wieczorem prąd elektryczny z dynama, kablem długości 1 km zawieszonym na słupach, zasilano małe żarówki w domu. Podstawowym źródłem światła były lampy naftowe dwóch rodzajów, zwykłe z małym i dużym szkłem i lustrem oraz lampy gospodarskie zabezpieczone przed możliwością zaprószenia ognia , jak też używane były do oświetlania w nocy furmanki z boku i z tyłu , lampy te były odporne na deszcz. Nafta do lamp była droga dlatego też ciągle mówiło się o oszczędzaniu. W gospodarstwie było kilka różnych wozów konnych, które w zależności od rodzaju zastosowania uzbrajało się np. do wożenia siana i zboża - wóz drabiniasty, do wożenia drewna z lasu bez uzbrojenia, do wożenia ziemniaków buraków to wóz ze skrzynią, do wyjazdu do miasta na zakupy, wóz z półkoszami . W gospodarstwie była też do transportu konnego bryczka, dwukółka, sanie do przewozu osób i do przewozu towarów. Koła zawsze były drewniane okuwane obręczą zakładaną na gorąco.

W gospodarstwie był ogier i 4 klacze oraz zawsze dwa źrebięta, ze zwierząt hodowlanych były krowy, byczki, barany, świnie,króliki, kaczki,gęsi, indyki i kury. Dodatkowo w gospodarstwie na stałe byli zatrudnieni - w domu służąca, w stajni służący i osoba do obsługi koni i pracy w polu. Czas orki to był wówczas duży wysiłek, jeden mórg pola orało się 8 godzin konno. W gospodarstwie pędziło się do lat 50tych XX wieku bimber zwany samogonem w parniku przystosowanym do odparowania sfermentowanego zaczynu. Gospodarstwo posiada bieżącą wodę ze studni wykopane powyżej domu w połowie wysokości góry. Rury są wypalane, drewniane.

Żenią się synowie, Staszek 15.08.1955r. z Ewą Kubanek, Zygmunt 25.12.1957r. z Łucją Bieda z Limanowej.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Umiera na wrzody Jan Sąsiadek (ur.23.05.1889r. – zm.1.11.1957 r.). Syn Jana i Marii Sąsiadek, Henryk dostaje się na zaoczne studia rolnicze w Krakowie, ale je przerywa, by zająć się gospodarstwem. 11 stycznia 1958r. żeni się z Marią Zawadzką z Ropczyc. Umiera 10.10.1958r. Maria Sąsiadek z domu Ożóg córka Michała i Anny Ożóg z Nienadówki. Na gospodarstwie zostaje najmłodszy syn Jana i Marii – Henryk Sąsiadek z żoną Marią z domu Zawadzka.

Córka Janina ( Marii i Jana ) Sąsiadek poznaje swojego późniejszego męża Ignacego Andreasika w 1940 r. Ignacy Andreasik (ur.8.01.1918r. w Brzezinach – zm.6.04.1976r. w Dębicy) syn Franciszka Andreasika (ur.25.12.1888r. w Brzezinach – zm.17.08.1970r. w Gliniku) i Katarzyny (ur.29.11.1897r. na Rzegocinie – zm. 13.12.1986r. w Gliniku) z domu Gac, rodzice Ignacego posiadali gospodarstwo rolne i cegielnię w Gliniku, do wypalania cegły używano węgla dostarczanego z kopalni węgla w Grudnej Górnej gm. Brzostek od siostry Franciszka Andreasika Anny Gruszka (ur.30.03.1891r. – zm.13.07.1964r.).

Ignacy Andreasik ukończył przed wojną w 1937 r. Technikum Architektoniczno - Budowlane w Jarosławiu, pracował na różnych budowach, aby w 1939 roku podjąć prace w Nadzorze Budowlanym Urzędu miasta Dębicy, w okresie okupacji zostaje przez Niemców nakazem pracy zatrudniony dalej do pracy w Nadzorze Budowlanym w Dębicy w administracji Niemieckiej.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Ślub Janiny Sąsiadek córki Jana i Marii z domu Ożóg z Ignacym Andreasikiem odbył się 6 lipca 1941r. w kościele parafialnym w Lubzinie, a przyjęcie weselne było w Okoninie. Przyjęcie weselne trwało trzy dni od rana do zmierzchu. W nocy był zakaz zgromadzeń i świecenia światła ogłoszony przez Niemców ze względu na na rozpoczęcie wojny ze ZSRR.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Po ślubie Janina i Ignacy Andreasik zamieszkują w Dębicy na ul. Gawrzyłowskiej, następnie mieszkali na ul. Cmentarnej. Janinie i Ignacemu rodzi się 10.07.1942r. syn Jacenty Andreasik. Fakt ten spowodował, że Maria i Jan Sąsiadek sprzedają 1,5 morgi austriackiej pola za które Janina Andreasik z domu Sąsiadek kupuje nieruchomość z małym domem ( pokój z kuchnią oraz ganek) i garażem od Żyda który w tym miejscu prowadził przed wojną skup złomu przy ulicy Cmentarnej 19 (obecnie 17) w Dębicy. W sylwestra 31.12.1943 r. rodzi się drugi syn Janiny i Ignacego Andreasik Władysław (data metrykalna 2.01.1944r.) Ignacy Andreasik uzyskuje zezwolenie i przydział na zakup niemieckiego motocykla z przyczepą Zundapp 750 , którym ma obowiązek jeździć na inspekcje budowlane po całym okręgu.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Rok 1944 to rok ofensywy radzieckiej na tych terenach front trwał 2 dni tj. 26-27 lipca i stanął, Janina Andreasik z dziećmi Jackiem i Władkiem byli w Okoninie i całą rodziną Sąsiadków przebywali w lesie na 3 dzień w Okoninie pojawili się Rosjanie. Linia frontu stanęła aż do stycznia 1945r. w Ropczycach byli Rosjanie, a w Pilznie Niemcy. Janina Andreasik pojechała do Dębicy do męża i swojego domu na ul. Cmentarnej ale po krótkim pobycie wraca na wieś do domu rodzinnego męża w Gliniku. Ofensywa wojsk radzieckich na zachód w styczniu umożliwiła powrót do domu w Dębicy i rozpoczęcie na nowo życia i organizowania mieszkania. Jedzenie dowożono co tydzień z Okonina furmanką.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Na wiosnę Ignacy Andreasik mąż Janiny zostaje powołany do wojska. Nowe władze wojskowe konfiskują wszystkim mechaniczne środki transportu w tym motor Zundapp Ignacego, który został zdeponowany w jednostce wojskowej. Ignacy Andreasik jako wojskowy i technik budowlany zostaje wysłany do odbudowy Warszawy, stara się odzyskać motor, władze mu umożliwiają poprzez wykup od wojska. Jako wojskowy na jesień 1945 r zostaje skierowany do Nowego Sącza jako szef zaopatrzenia wojskowego miasta, otrzymuje mieszkanie przy ul. Jagielońskiej 50, sprowadza swoją rodzinę z Dębicy, a to żonę Janinę i dwóch synów Jacka i Władka. W Nowym Sączu przebywają do 1948 r. Dom w Dębicy jest już za ciasny. Rozpoczyna się rozbudowa o dodatkowy pokój, po rozbudowie dom ma dwa pokoje kuchnię i ganek ze spiżarnią. 1948.12.11 rodzi się najmłodszy syn Mieczysław. Dzieci Janiny i Ignacego Andreasika otrzymały staranne wykształcenie, Jacenty skończył technikum odlewnicze w Stalowej Woli, Władek ukończył studia na AGH Wydział Odlewnictwa, Mietek ukończył studia na Politechnice Krakowskiej Wydział Budownictwa następnie napisał rozprawę doktorską i ją obronił w 1982 r.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Janina Andreasik jako osoba przedsiębiorcza otwiera na wiosnę 1957 r, po zmianach na szczycie władz politycznych, zakład betoniarski - wytwórnie prefabrykatów betonowych przy technicznej pomocy męża. Betoniarnia wytwarzała belki stropowe typu DMS oraz pustaki żużlowe do tych stropów , pustaki ścienne żużlowe i betonowe typ alfa, kręgi betonowe. Materiały budowlane cement i stal były z przydziału, co ograniczało produkcję, w 1958 r. Janina Andreasik kupuje nowy samochód osobowy "Skoda Spartak" w kolorze kawa z mlekiem, zakup samochodu był przyczyną kontroli przez wydział finansowy miasta Dębicy. Trzy miesięczna kontrola skończyła się naliczeniem domiaru wartości samochodu czyli 96 000,- zł. Janina Andreasik odwołała się od decyzji wydziału finansowego, w między czasie miasto cofnęło pozwolenie na prowadzenie betoniarni w 1959r. Ostatecznie Janina zapłaciła domiar finansowy 20 000,- zł. Przenosi wytwórnię do innego powiatu i otwiera produkcję prefabrykatów we wsi Glinik na ojcowiźnie męża. Zakład ten prowadzi do 1964 r. Zmiany polityczne w kraju zabraniają dalszego prowadzenia działalności gospodarczej. W latach 1958 do 1962 na działce w Dębice Janina i Ignacy Andreasik budują nowy dom piętrowy podpiwniczony, wyposażony w centralne ogrzewanie z piecem KAMINO żeliwnym na koks, z łazienkami.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Mąż Ignacy to zapalony myśliwy i wędkarz, w pracy zawodowej sumienny i obowiązkowy , był prezesem Spółdzielni Pracy Murarz w Dębicy, a później Dyrektorem Okręgowej Dyrekcji Inwestycji Miejskich w Dębicy na powiaty Krosno, Jasło, Dębica, Ropczyce, Mielec, Kolbuszowa. W tym czasie wszystkie inwestycje powiatowe musiały być realizowane przez ODIM w Dębicy, miasta miały obowiązek wpisać je do planów wojewódzkich i wystarać o pieniądze, oraz wskazać działkę, inwestycją kierował ODIM od projektu do przekazania w użytkowanie. Janina po 1964 roku zakupuje magiel elektryczny i w nowym domu świadczy usługi do 1984 r., często wyjeżdża na wycieczki zagraniczne, była we wszystkich krajach demokracji ludowej oraz, w ZSRR, Grecji, Włoszech, Austrii, Niemczech, Francji, Hiszpanii, USA , Anglii, Jugosławii, Belgi, Dani, Szwecji. Lubiła podróżować w przeciwieństwie do męża, praca i zwiedzanie było jej sposobem na życie.
Ignacy Andreasik zmarł młodo 6.04.1976 r. po długiej chorobie serca. Janina Andreasik z domu Sąsiadek zm.1.09.1995 r. w Dębicy o godz. 16.00. w domu przy ul. Cmentarnej 17 . powiększ zdjęcie
Syn Mieczysław Sąsiadek (ur.1.10.1923 w Bartkówce) po ukończeniu szkoły powszechnej w Ropczycach ożenił się w 1945r. z Czesławą Marć z Łopuchowej koło Okonina. Rodzice Czesławy byli zamożni, mieli młyn i tartak. Tartak i młyn napędzane były turbiną wodną a jak brakowało wody silnikiem parowym. Po ślubie Mieczysław i Czesława zamieszkali w młynie w Okoninie i nim zarządzali. Mieczysław był dobrym fachowcem. Za pieniądze od rodziców Czesławy z domu Marć zakupiono fundamenty pod budowę domu w Dębicy przy ul. Żeromskiego 9 . Rodzi się pierwszy syn Czesławy i Mieczysława 13.09.1945r. w Okoninie Roman . w 1950 r. Budowa domu w Dębicy zostaje ukończona – a mieszkanie wynajęte. Rodzi się drugi syn Zbyszek 25.02.1950r w Okoninie. W 1955r. rodzi się trzeci syn Zygmunt, który wkrótce umiera.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Młyn wodny w Okoninie własności Stefana Ożoga, Stanisława Ożoga i Marii Sąsiadek z domu Ożóg jest już stary ma 30 lat wymaga remontu i ma małą wydajność w przemiale, przemiał uzależniony jest od ilości wody w rzece Wielopolce, a z tym było różnie prądu na wsi nie było i nie było widoku na podłączenie, rzemiosło było mocno opodatkowane, opłaty za dzierżawę właścicielom spore, czyli dochód mały. To skłoniło Mieczysława do budowy swojego własnego młyna w 1957 r. we wsi Wola Żyrakowska koło Dębicy, wszystkie materiały budowlane na kredyt otrzymywał od siostry Janiny, młyn ruszył w 1959 r. Budowę nadzorował jeżdżąc codziennie z Okonina wcześnie rano do Woli Żyrakowskiej motorem "Iż" produkcji radzieckiej. Na czas budowy i jej pilnowania rodzina zamieszkuje z Rodzicami Mieczysława w folwarku w Okoninie. Młyn w Okoninie przejmuje syn współwłaściciela Stefana Ożoga - Roman (ur.10.07.1928 r.) i nim zarządza. Budowa młyna w Woli Żyrakowskiej to dobra inwestycja dająca duże dochody. Zamieszkuje we wcześniej wybudowanym domu w Dębicy i dojeżdża do młyna 6 km co dziennie, jest też zapalonym myśliwym. Rodzi się ich czwarte dziecko Bogusław w dniu 30.04.1961r.

Wszystkie dzieci były przygotowywane do pracy w młynarstwie. Roman otrzymuje od rodziców Czesławy i Mieczysława młyn i dom we wsi Cześń koło Sandomierza, Zbyszek otrzymuje dom w Dębicy i nowy młyn w Radomyślu Wielkim, najmłodszy syn Bogusław otrzymuje młyn w Woli Żyrakowskiej i nowy dom przy młynie. Żona Czesława z domu Marć umiera 6.03.1993r. w Dębicy, Mieczysław syn Jana I Marii Sąsiadek umiera 20.02.1998r. po wypadku samochodowym. Syn Roman umiera 4.03.2008 r. w Cześni . Syn Zbigniew umiera 21.03.2001 r w Dębicy.

Syn Stanisław Sąsiadek Jana i Marii z domu Ożóg ur.9.05.1927r. w Będzienicy – Nockowa ożenił się 15.08.1955r. z koleżanką z pracy w BIBRIHUCIE Gliwice, Ewą Kubanek, było to największe wesele rodziny Ożogów, Sąsiadków i Kubanków, trwało 3 dni, były wszystkie siostry i bracia z dziećmi i wnukami Marii z domu Ożóg i Jana Sąsiadka oraz przyjaciele i znajomi. W czasie wesela codziennie ubijano świnię i cielę aby było co jeść, a prądu do lodówki nie było. Wesele odbywało się w domu i w olbrzymim sadzie. Ślub odbył się w kościele parafialnym w Lubzinie. Do kościoła jak i z kościoła jechali furmankami (4 km). Stanisław był osobą zmotoryzowaną już przed ślubem miał motor "Wiktoria", który sam remontował. Po ślubie z żoną zamieszkał w Zabrzu.

Razem z bratem Mietkiem, Henkiem, siostrą Janiną organizowali wyjazdy turystyczne motorami po kraju. W 1956.10.30 r. rodzi się syn Leszek. Otrzymują mieszkanie spółdzielcze w Gliwicach i rodzi się córka Danuta 4.04.1960r. Stanisław i Ewa kupują samochód Syrena 102 i często jeżdżą do Okonina na wakacje, mają tam swój pokój. Praca w Biprohucie Gliwice była jego pasją inżynierską, dobrze zarabiał, uzyskał 23 patenty oraz dokonał wielu zgłoszeń wynalazczych. Ostatnią jego pasją było odbudowanie starego domu w Lipowej koło Żywca na wzór dworku szlacheckiego, wiele prac wykonywał sam lub wykonywano tylko pod jego osobistym nadzorem. Dzieci Ewy i Stanisława ukończyły studia. Stanisław zmarł 11.06.2004 r. w Gliwicach.

Syn Zygmunt Sąsiadek Jana i Marii z domu Ożóg po śmierci taty Jana Sąsiadka w dniu 1.11.1957r. żeni się dnia 25.12.1957r. w Limanowej z Łucją Bieda (ur.9.12.1932r. w Limanowej) córką Antoniny (ur.1902r. – zm.1982r.) i Władysława (ur.1888r.- zm.1976r.) Bieda. Ojciec Łucji był Prezesem Spółdzielni Wielobranżowej w Limanowej. Łucja Sąsiadek z domu Bieda po ukończeniu szkoły średniej w Limanowej wyjeżdża do Krakowa , podejmuje pracę w Biurze Studiów i Projektów Hutnictwa BIPROSTAL Kraków jako kreślarka. Zygmunt Sąsiadek w czasie studiów pracuje w BS i PH - Biprostal – Kraków ul. Oleandry, po ukończeniu studiów w 1954 r., już z tytułem mgr inżyniera otrzymanym na AGH Wydział Ceramiczny w Krakowie, kontynuuje dalej prace w biurze projektów. W pracy poznaje swoją przyszłą żonę Łucję. W 1958 r. kupują mieszkanie spółdzielcze w Nowej Hucie dwa pokoje z kuchnią. Rodzi się pierwsza córka Ewa dnia 1.05.1959r.. Żona Łucja przestaje pracować i zajmuje się domem i dzieckiem. Nowa Huta jest daleko od Krakowa i pracy Zygmunta, dlatego przenoszą się na nowe mieszkanie na oś Wieczysta ul. Pawła Włodkowica w 1960 roku. Zygmunt jest dobrym projektantem, sumiennym, precyzyjnym dobrze zorganizowany osiąga znaczne zarobki. W 1961 roku kupuje samochód Wartburg 311 produkcji NRD. Po podzieleniu domu rodzinnego w Okoninie Zygmunt otrzymuje jeden pokój, który remontuje, często przyjeżdża z rodziną na wypoczynek, organizuje wspólne wyjazdy samochodem z siostrą i braćmi na 3 samochody zwiedzając okolic Podkarpacia. Rodzi się druga córka Łucji i Zygmunta dn. 29.11.1964r. Agnieszka. Zwiększona rodzina to i zwiększone wydatki, dodatkowo podejmuje pracę jako projektant w Biurze Projektów Przemysłu Naftowego Kraków ul. Lubicz 25. Pracując jako projektant w Biprostalu Kraków, zajmuje się projektami modyfikujące procesy technologiczne Huty Lenina w Nowej Hucie. Dokumentacja pierwotna była dostarczona ze Związku Radzieckiego i wszelkie zmiany musiały być przez nich akceptowane, uzgodnienia projektowe mogli wykonywać tylko dobrzy projektanci mający pełne rozeznanie technologiczno – projektowe do takich projektantów zaliczał się mgr inż. Zygmunt Sąsiadek , był często wysyłany do Moskwy do uzgodnień, przy zakupie technologii w krajach zachodnich też wyjeżdżał na uzgodnienia projektowe. Bywał służbowo w USA, Niemczech, Holandii, Austrii. Znał trzy języki obce: rosyjski, angielski, niemiecki w mowie i piśmie. Uzyskał pełną stabilność finansową. Oprócz pracy pasjonował się rodziną, wychowaniem córek i wyjazdami urlopowymi. Córki już w wieku przedszkolnym uczęszczały na lekcje baletu, muzyki, nauki języka angielskiego, w szkole podstawowej kontynuowały rozpoczęte zainteresowania. Dziewczyny zawsze były prymuskami w szkole. Urlopy dla całej rodziny miesięczne organizował Zygmunt Sąsiadek i musiały to być ciepłe kraje, pobyty były połączone ze zwiedzaniem. Jeździli do Bułgarii, Rumuni, Grecji, Jugosławii , Włoch, wielokrotnie przez okres prawie 20 lat. Po maturze najstarsza córka Ewa dostaje się wbrew woli ojca do Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, którą kończy w 1981 r. Po studiach dostaje pracę w teatrze łódzkim i tam mieszka. W stanie wojennym na terenie polski, Ewa dnia 29 grudnia 1981r. bierze ślub. Mężem zostaje też aktor Marek Kalita. Z tego małżeństwa rodzi się córka Natalia (ur.18.07.1984r.) Młodsza córka Agnieszka (Łucji i Zygmunta) po zdaniu matury w 1982 r. dostaje się na Akademię Medyczną w Krakowie gdzie studiuje przez 6 lat. W tym czasie jak córki się uczą ojciec buduje dom na osiedlu na Klinach w Krakowie, dom dla Agnieszki. Po powrocie z pracy w Łodzi Ewa dostaje od taty mieszkanie własnościowe, później zamienione zostaje na połowę domu na Osiedlu Oficerskim w Krakowie. Remont mieszkania i przystosowanie finansuje Tata. Rodzi się pierwsze dziecko Agnieszki, Jan (14.01.1989r.), ślub z Tomaszem Zwinczak biorą w 1991r., drugie dziecko, Maria rodzi się 4.01.2003r. Zygmunt Sąsiadek w 1994 r przechodzi na emeryturę ale nie rozstaje się z projektowaniem, gdyż jest bardzo cennym fachowcem w swoim dorobku projektanta ma szereg patentów technicznych i wzorów użytkowych, pracuje na umowę o dzieło. Zygmunt Sąsiadek umiera 20.08.2011 r. został pochowany na cmentarzu parafialnym w Batowicach Kraków, przeżył 82 lata.

Ostatnim synem Sąsiadków Jana i Marii z domu Ożóg jest Henryk ur.13.11.1934 r. w Okoninie. Żeni się po śmierci swojego ojca 11.01.1958 r. w Ropczycach z Marią Zawadzką. Rozpoczynają gospodarzyć na ziemi będącej w posiadaniu rodziców w Okoninie. Rodzi się im pierwszy syn Jan (ur.9.10.1958 r.). Nowe trendy w uprawie roli wprowadza państwo stymulując uprawę rzepaku, daje ona większe dochody dla rolników, co też czynią w Okoninie. Uprawa rzepaku wymaga dobrych ziemi i dobrego nawożenia nawozami, udaje się otrzymać w pierwszym roku dobre zbiory. Umiera mama Henryka Maria Sąsiadek z domu Ożóg (ur.23.02.1895r. w Nienadówce – zm.10.10.1958 r. w Okoninie) mając zaledwie 63 lata. Dom rodzinny wymaga remontu, w spadku po rodzicach otrzymuje go syn Henryk jak i zabudowania folwarczne, ziemia zostaje podzielona pomiędzy wszystkie dzieci Jana i Marii Sąsiadek. Część ziemi wcześniej została sprzedana przez córkę Janinę i syna Mietka za zgodą rodziców Jana i Marii Sąsiadków. Po podziale gospodarstwa rolnego cała ziemia zostaje w dyspozycji Henryka Sąsiadka gospodarza na folwarku. Zostaje sprzedany młyn w Okoninie na rzecz Romana Ożoga (ur.10.07.1928r. w Okoninie – zm.8.03.1975r. w Okoninie) syna Stefana Ożoga (ur.20.12.1899r. w Nienadówce – zm.16.05.1958r. w Okoninie) . Stefan Ożóg był bratem Marii Sąsiadek z domu Ożóg i Stanisława Ożoga z Okonina. Rodzi się drugi syn Henryka i Marii w dniu 1.01.1960 r. Mieczysław Sąsiadek. Rozpoczyna się remont domu polegający na obniżeniu wysokości pomieszczeń poprzez podsypanie podłogi o 90 cm. W ten sposób obniżono wysokość pomieszczeń z 380 cm na 280 cm. , wymieniono stolarkę otworową zmieniono układ funkcjonalny domu tworząc dwa niezależne obszary mieszkalne , budując łazienki. Remont nie obejmuje sali balowej do której schodkami schodzi się. Pod salą balową jest piwnica, strop nad piwnicą nie wytrzymałby takiego obciążenia. Rok 1961 to kolejny rok uprawy rzepaku i kolejne daniny w dostawach obowiązkowych dla państwa. Na jesień 1961 r. po sprzedaniu rzepaku z 1,5 ha ziemi, Maria i Henryk kupują samochód Moskwicz produkcji ZSRR. Rok 1961 to rok elektryfikacji wsi Okonin. Henryk jest bardzo aktywny zawodowo pracuje w Nadleśnictwie Dębica a potem w Gromadzkiej Radzie Okonin. Uprawa ziemi staje się znów mało rentowna a w państwie polskim brakuje żywności, kwitnie czarny rynek straganowy na targach miejskich. Większość zakupów mieszkańcy miast dokonują na targowiskach a to: masło, jajka, ser, mięso, drób, jarzyny, owoce, ciuchy z ameryki, płaszcze ortalionowe, nylonowe koszule, samogon, wino. Rodziny z miasta często wyjeżdżają na wieś robić zakup jedzenia. W domach każdy kisi kapustę, kisi się ogórki, robi się kompoty owocowe, zapasy ziemniaków na zimę i jarzyn, mięso zaprawia się w słoiki zwane weka. Rok 1967 to narodziny pierwszej córki Marii i Henryka Małgorzaty Sąsiadek (ur.20.07.1967r. w Okoninie). Państwo wprowadza scalanie gruntów rolnych poprzez dobrowolne tworzenie kółek rolniczych i państwowych gospodarstw rolnych. Zmiana władz Centralnych i dojście Edwarda Gierka do władzy politycznej , wywołuje na wsi optymizm w gospodarowanie ziemi i możliwość rozwijaniu hodowli trzody chlewnej. Henryk Sąsiadek z synem siostry Jacentym Andreasikiem z Dębicy budują tuczarnię świń na wychów ok 400 świń rocznie. Paszę do tuczarni kupują w państwowych wytwórniach pasz, zboża z uprawy jest za mało aby wykarmić tyle świń. Świnie skupują tylko państwowe zakłady mięsne, według cen regulowanych. Rodzi się trzeci syn Marii i Jana Sąsiadek - Jerzy w dniu 7.10.1971 r. W dniu 25.10.1971 r. zostają zniesione obowiązkowe dostawy zbóż, ziemniaków i zwierząt rzeźnych, dotychczasowe obciążenie ziemi zastąpił podatek gruntowy. Maria i Henryk Sąsiadek rozpoczynają budowę dwóch szeregowych domów w Ropczycach dla syna Jana i Mietka. Rok 1976 to załamanie rolnictwa, spowodowane brakiem pieniędzy na import soi i zbóż paszowych do hodowli. Hodowcy zostali bez pasz, likwidują hodowlę, tak też dzieje się na gospodarstwie w Okoninie. Henryk Sąsiadek pracuje i zajmuje się gospodarstwem uprawiając buraki cukrowe, rzepak, zboża. Buraki cukrowe sprzedaje do nowo wybudowanej Cukrowni Ropczyce. Żeni się syn Jan w Okoninie ze Stanisławą Rybską w 1979 r. Mietek drugi syn żeni się z Bożeną Piechota w 1980r. w Stobiernej. Protest robotników 1980 r. powstanie Solidarności, stan wojenny to stagnacja na wsi. Rok 1989 to wielkie zmiany ustrojowe na wieś wkracza gospodarka rynkowa, Henryk Sąsiadek wraz już dorosłymi dziećmi buduje dużą ubojnię i zakład wędliniarski, gospodarstwa rolne z zabudowaniami w 1994 r przekazuje najmłodszemu synowi Jerzemu. Jerzy jest ożeniony z Edytą Ochab. Małgorzata córka Henryka i Marii żeni się z Wiesławem Marciem i budują dom w Lubzinie. Henryk i Maria przechodzą na emeryturę i żyją szczęśliwie ciesząc się 13 wnukami i 8 prawnukami.



Opracował Mieczysław Andreasik we współpracy z Ewą Sąsiadek z Gliwic, Łucją Sąsiadek z Krakowa, Henrykiem Sąsiadkiem z Okonina.

strzałka do góry



Wspomnienie

Katarzyna Ziaja z d. Ożóg


Urodziła się 3 lipca 1897 r. w Nienadówce jak córka Ożoga Michała (ur.11.09.1855r. w Nienadówce – zm.27.01.1924 r. w Okoninie) i Anny z domu Chorzępa (ur.24.04.1865r. w Nienadówce – zm.24.11.1949r. w Okoninie).
Mając 7 lat wraz z rodzicami przenosi się do Będzienicy we wsi Nockowa w 1904r., a w roku następnym przenoszą się do zakupionego folwarku w Okoninie gm. Ropczyce.
Do szkoły powszechnej uczęszczała w sąsiedniej wsi Łopuchowej. Pracowała w domu zajmując się gospodarstwem w Okoninie, często też wyjeżdżał do Głobikówki gdzie mieszkały jej siostry Zofia i Maria, które gospodarzyły na zakupionym przez ojca - Michała Ożoga folwarku o powierzchni 240 morgów galicyjskich. Głobikówka to wieś w parafii Siedliska Bogusz gm. Brzostek.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Katarzyna w Głobikówce poznała swojego męża Stanisława Ziaję (ur.7.05.1900r.- zm.20.11.1970r., ślub wzięli w 1925r. Folwark w Głobikówce został podzielony pomiędzy trzy siostry, tj.

Zofia Bochenek z domu Ożóg (otrzymała zabudowania folwarczne i 80 mórg ziemi)
Katarzyna Ziaja z domu Ożóg ( otrzymała 80 morgów ziemi oraz drewniane zabudowania siedliska ok 1 km od folwarku)
Józefa Ziaja z domu Ożóg (otrzymała realność 80 morgów).
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Katarzyna i Stanisław Ziaja gospodarowali i wychowywali dzieci, które im się tam urodziły:

Jan (ur.17.02.1928r. w Głobikówce – zm.31.12.1990 r w Krakowie)
Stefan (ur.15.04.1932 r. w Głobikówce)
Władysław ( ur.10.06.1933r. w Głobikówce – zm. 23.10.2015 r w Tarnowie)

Mąż Katarzyny Stanisław Ziaja po reformie administracyjnej kraju w 1932 roku pracował jako Wójt gm. Wiejskiej Brzostek. Codzienne dojazdy do pracy i prowadzenie gospodarstwa rolnego było sporą uciążliwością, było to przyczyną sprzedaży gospodarstwa w Głobikówce i zakup młyna plus zabudowań gospodarskich z polem (5ha) we wsi Gorzejowa w pobliżu Brzostka. Było to w 1936 roku.
Wybuch II wojny światowej i okupacja niemiecka spowodowała utratę pracy jako wójta przez Stanisława Ziaję. W młynie nadal prowadził przemiał zboża i gospodarował na realności. Koniec wojny i nowe władze państwowe upaństwowiły młyn, jego kierownikiem zostaje mianowany współwłaściciel Stanisław Ziaja.
W 1950 roku najmłodszy syn Stanisława Ziaji i Katarzyny z d. Ożóg, Władysław - licealista został aresztowany za tworzenie nielegalnej organizacji wojskowej, jego areszt trwał do 1956 roku.

W 1952 roku Stanisław Ziaja mąż Katarzyny z d. Ożóg został zwolniony z pracy w młynie, dlatego też sprzedali swoje gospodarstwo rolne w Gorzejowej. Przeprowadzili się do Tarnowa na ul. Gumniska, gdzie kupili parter dużego domu z ogrodem, zakupili również współwłasność w młynie we wsi Szynwałd k. Tarnowa.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Rok 1956 przynosi odwilż i lekką zmianę w podejściu władz do ludzi i ich własności. Stanisławowi Ziaji i Katarzynie z d. Ożóg zwrócono własność jakim był młyn w Gorzejowej. Młyn ten wkrótce sprzedali niejakiemu panu Golcowi.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Prowadzenie młyna we współwłasności w Szynwałdzie było dla Stanisława Ziaji i Katarzyny z d. Ożóg coraz trudniejsze, postanowili sprzedać swoje udziały i przejść na emeryturę. Na emeryturze Stanisław Ziaja pracował jeszcze przez 2 lata do 1968 roku, w skupie makulatury.

Katarzyna Ziaja z domu Ożóg zmarła 30.01.1980 r. w Tarnowie. Spoczywa na Cmentarzu Parafialnym Tarnów – Rzędzin wraz ze swoim mężem Stanisławem zmarłym 20.11.1970 roku.

strzałka do góry



Wspomnienie

Stefan (Szczepan) Ożóg


Ur. 20.12.1899 r. w Nienadówce gm. Sokołów Młp., syn Michała (ur. 11.09.1855r. w Nienadówce – zm. 27.01.1924 r. w Okoninie) i Anny z domu Chorzępa (ur. 24.04.1865r. w Nienadówce – zm. 24.11.1949r. w Okoninie) jako siódme dziecko. W 1904 r., wraz z rodzicami przenosi się do zakupionego siedliska w Będzienicy - Nockowa.
W 1905r. razem z rodzicami przenosi się do zakupionego folwarku w Okoninie gm. Ropczyce.
Było w Okoninie ok. 100 ha ziemi. Do Okonina za Michałem Ożogiem przyjechali jego kuzyni i zamieszkali, a to Walenty, Jakub i Józef - Ożóg. Walenty Ożóg miał za żonę siostrę żony Michała Ożoga.
Stefan Ożóg, syn Michała, do szkoły podstawowej uczęszczał w Łopuchowej, tj. sąsiednia wieś. Po jej ukończeniu rozpoczął naukę w C.K. Gimnazjum Franciszka Józefa w Dębicy w 1911 r. Nauka w Gimnazjum trwała 3 lata, przy gimnazjum znajdował się Internat – Bursa na ul. Wielopolskiej.
W tym czasie wybuchła I wojna światowa, w Dębicy trwała ona od 9.09.1914 r. i zakończyła się 8.05.1915 r. wypędzeniem wojsk rosyjskich.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Po ukończeniu nauki w gimnazjum w Dębicy, Stefan zostaje wysłany na studia do szkoły technicznej (Technische Lehranstalt) w Bodenbach w Sudetach Czeskich. Przebywał tam od 10 listopada 1916 r. do 31 marca 1918 r.

Po powrocie do Okonina zajmuje się pomaganiem ojcu w prowadzeniu różnych interesów, budową młyna w Okoninie, Dulczówce, pracuje w Sądzie Grodzkim w Ropczycach jako tłumacz przysięgły i mierniczy geodeta. Po zakupie przez ojca Michała Ożoga w 1904r., gospodarstwa rolnego w Będzienicy we wsi Nockowa gm. Iwierzyce jest tam zameldowany, a po przyjeżdzie ze szkoły w Bodenbach tam mieszka.
W latach 1920-23 następuje podział realności (gospodarstwa) w Okoninie przez ojca Michała na trzech synów: Tomasza, Stefana i Stanisława. Tomasz zamieszkał na ojcowiźnie, a Stefan rozpoczął budowę swojego siedliska. Do tego celu wybudowano cegielnię polową.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Stefan Ożóg ożenił się w 1925 roku z Heleną Kowalską (ur.6.09.1899r. – zm.25.02.1959 r.) pochodzącą z Bobowej koło Grybowa. Przed ślubem pracowała ona w sklepie na Chechłach koło Ropczyc u Żyda. Po ślubie zamieszkali w Okoninie. Kończą rozpoczętą budowę siedliska tj. stajni murowanej, stodoły i jako ostatni, budynek murowany mieszkalny. Uprawiają 40 ha ziemi, Stefan nadal pracuje w Sądzie Grodzkim.
Do nowego domu wprowadzają się w 1928 r. W nowym domu w Okoninie rodzi się im pięciu synów i jedna córka:

Roman (ur.10.07.1928r.- zm.8.03.1975 r.)
Eugeniusz(ur.19.12.1931 r. – zm.9.06.2009r.)
Stanisław (ur.1932r. – zm. 1940 r.)
Mieczysław (ur.1.01.1934 r.)
Tadeusz( ur.22.07.1937r. – zm.14.02.2003r.).
Maria zw. Ryśką po mężu Hendzel (ur.31.01.1941r.- zm.13.06.2010 r.).
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Po drugiej wojnie światowej Stefan Ożóg przestał pracować w Sądzie Grodzkim, gdyż zgodnie z oceną nowych władz był "Kułakiem". Młyn po ojcu Michale Ożogu, pozostaje we współwłasności trzech rodzin Ożóg - Stanisława, Stefana i siostry Marii Sąsiadek z d. Ożóg mieszkających w Okoninie.

Stefan Ożóg w okresie II wojny i po 1945 r. prowadził ten młyn, zajmując się również swoim gospodarstwem rolnym, doradztwem społecznym i pisaniem podań.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Dzieci Stefana Ożoga otrzymały staranne wykształcenie i pozakładały rodziny. Jedyna córka pozostała na ojcowiźnie. Tak żyjąc i pracując na gospodarstwie rolnym, służąc ludziom Stefan Ożóg zaczął chorować, choroba trwała pięć lat, była nieuleczalna.

Stefan Ożóg zmarł w Okoninie 16 maja 1958 r. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Lubzinie, niedaleko grobu ojca Michała. Dysponentem grobowca jest wnuk Stefana, a syn córki Marii – Bogusław Hendzel zam. w Lubzinie.
powiększ zdjęcie

Opracował: syn Stefana Ożoga - Mieczysław z Krakowa - 2016 r.

strzałka do góry



Wspomnienie

Stanisław Ożóg

ur. 8.05.1903r. w Nienadówce – zm.1983r. Winnipeg Canada
syn Michała i Anny z domu Chorzępa

Urodził się w Nienadówce koło Rzeszowa gm. Sokołów jako piąty syn w rodzinie Michała Ożoga i Anny z d. Chorzępa, najstarszy brat Stanisława, Jan miał wtedy 18 lat.

Ojciec Michał (ur.11.09.1855r. w Nienadówce) syn Grzegorza i Anny z domu Laurentii w 1905 roku przeniósł się z całą rodziną do Okonina na zakupiony folwark i ok. 100 ha ziemi rolnej, pozostawione w Nienadówce gospodarstwo i siedlisko rodzinne przekazując na rzecz fundacji powstania ochronki.
Szkołę powszechną Stanisław ukończył w sąsiedniej wsi Łopuchowa.
W okresie I wojny światowej tj. od września 1914 do maja 1915 roku teren Okonina zostaje zajęty przez wojska carskiej Rosji. Był to okrutny czas, głodni i nędzni żołnierze czuli się jak zdobywcy, nikogo nie oszczędzali. Grabili i niszczyli wszystko, paląc wsie za nieposłuszeństwo i gwałcąc kobiety. Gospodarze kopali w stodołach różne ukryte pomieszczenia, wejścia przykrywali tzw. "ciężarem", który można było odsunąć tylko końmi. Taki schowek był też sporządzony przez Michała Ożoga w Okoninie. Mimo tego jego gospodarstwo straciło cały inwentarz żywy, dużą część zboża i kartofli, tak, że na wiosnę ledwo starczyło na obsianie i zasadzenie pola.
Czas był trudny, dzieci w gospodarstwie musiały albo się uczyć, albo pracować, żadnej zapłaty za pracę nie dostawały. Stanisławowi uczyć się za bardzo nie chciało, pracować za darmo również. Pod koniec wojny ojciec Michał Ożóg przyłapał go na kradzieży zboża, które ten wywiózł na koniu, aż na Słowację by tam je sprzedać. Spotkałago za to okrutna kara. Ojciec związał go i dał mu baty w obecności całej pozostałej rodziny.

Po wojnie w 1918r. do folwarku w Okoninie przydzielono do pracy dwóch jeńców rosyjskich. W 1920r. jeńcy ci zmówili się zmłodym Stanisławem i razem powzięli zamiar o ucieczce do Rosji bolszewickiej. Ojciec Michał Ożóg natychmiast zgłosił ten fakt do urzędników w gm. w Ropczyce, a ci do Przemyśla. Udało sie zatrzymać całą trójkę, Stanisławowi nakazano powrót do Okonina, Rosjan prawdopodobnie osadzono w którymś z obozów jenieckim.
Stanisław nie miał jednak zamiaru wracać do rodzinnego domu, pociągiem udał się do Nowego Sącza. Zarabiał na swoje utrzymanie sprzedażą w pociągach oranżady i cukierków. Zdarzyło się, iż w jednym z pociągów, podróżujący znajomi ojca Michała Ożoga rozpoznali jego syna i powiadomili go o tym. Ojciec pojechał do Nowego Sącza i po rozmowie przekonał Stanisława do powrotu do domu. Był to już drugi przypadek w rodzinie Michała Ożoga ucieczki z domu, pierwszym był syn Józef, po którym słuch zaginął.
Stanisław nadal lubił hulaszcze życie, które za życia jego ojca było tłumione. Ojciec Michał Ożóg umarł 27.01.1924r. w Okoninie. Stanisław poczuł się wolny i nieskrępowany, z dziewczynami pracującymi w folwarku miał troje dzieci: jedną córkę Janinę ur. w 1926r. z Zofią Matłok, drugie jego dziecko zmarło po urodzeniu, trzecie żyło 5 lat w Brzezinach gm. Wielopole Skrzyńskie. Matka ostatniego dziecka pozwała do sądu w Jaśle, Stanisława o alimenty. Na rozprawy sądowe Stanisław jeździł z bratem Stefanem i mężem siostry Marii, Janem Sąsiadkiem rowerami ok. 50 km. bezdrożami.
Stanisław Ożóg ok. 1926r. poznał dziewczynę, która przyjechała do Polski z Ameryki z rodzicami, którzy przepracowali tam 20 la. Maria zw. Manią Berger ur. 1908 r. w Ameryce córka Stanisława (ur.1881r.) i Ludwiki (ur.1886r.) z domu Szerszeń, jej ojciec pochodził z rodziny żydowskiej był jednak przechrzczonym katolikiem. Bergerowie do Ameryki wyjechali w 1905 roku, Władysław Berger pracował w fabryce Forda, 10 lat przy taśmie po 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu, przykręcając - jak opowiadał - dwie śruby. W Ameryce powodziło im się dobrze, mieli nawet swój samochód. Po przyjeździe do Polski zamieszkali w Nagawczynie koło Dębicy gdzie kupili młyn, tartak i 6 ha ziemi.

Stanisław Ożóg na spotkania z Marią Berger jeździł konno towarzyszył mu wyrobnik dworski Stanisław Stasiowski, który pilnował koni. Jak opowiadał Stasiowski te amerykanki mama i córka, były tak wypielęgnowane, że nie wiadomo do której dziewczyny się Stanisław zalecał.

Ślub Marii Berger i Stanisława Ożoga odbył się w 1927r. Stanisław po śmierci Ojca dostał 21 ha ziemi w Okoninie gdzie po ślubie rozpoczął budowę swojego siedliska. Nowy dom murowany z werandą, stajnię i stodołę. Cegłę do budowy wypalał w cegielni wybudowanej jeszcze przez ojca Michała, drewno na dachy kupił ojciec Marii. Kiedy siedlisko było na ukończeniu, stało się nieszczęście u Bergerów, spalił się im młyn i tartak.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Bergerowie po ukończeniu budowy domu przez Stanisława, zamieszkali u córki i zięcia w Okoninie. Żona Stanisława, Maria znająca język angielski rozpoczęła pracę jako nauczycielka tego języka w liceum w Ropczycach odległych ok 4 km. Co roku na urlop jeździła do Szczawnicy, miała własną dubeltówkę z którą jeździła na polowania, jeździła też konno. Uwielbiała bale i przyjęcia, zawsze elegancko się ubierała. W domu i na gospodarstwie do pracy miała służbę, rodziców oraz męża.
Po II wojnie światowej gospodarka nie dawała już spodziewanych dochodów, były zarządzone przez państwo obowiązkowe dostawy zboża po niskiej cenie skupu, brakowało pieniędzy na rozrywki i wyjazdy Marii, dlatego co roku jej ojciec Władysław Berger co roku sprzedawał 1 morgę pola w Nagawczynie. Stanisław Ożóg miał w Okoninie pierwszy nowy motocykl produkcji Czechosłowackiej, marki Jawa, był z tego bardzo dumny.
Stanisławowi Ożogowi i Marii z d. Berger urodziło się dwoje dzieci: Zdzisława ur.1929 i Krystyna ur. w 1939 roku. Dzieci ukończyły studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Około 1960 roku wyjechała do Kanady starsza córka Zdzisława z mężem Bolesławem Nowakiem i dwójką dzieci, później wyjechała również i druga córka Krystyna z mężem Kazimierzem Kurzawą i dwójką dzieci.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
W 1963 roku umarł ojciec Marii, Władysław Berger, a w 1971 roku jego żona Ludwika. Stanisław Ożóg z żoną Marią pozostali sami na gospodarstwie w Okoninie, Maria marzy o powrocie do Ameryki, w końcu się decydują, jadą do córek w Winnipeg. Stanisław Ożóg nigdy się tam nie zaaklimatyzował, tęsknił za Polską, choć po wyjeździe z Niej nie utrzymywał żadnych kontaktów listowych z pozostałą w niej rodziną.


Stanisław Ożóg zmarł w 1983 roku, jego żona w 1993 roku, pozostali na zawsze w Kanadzie. W Lubzinie gm. Brzostek na cmentarzu parafialnym spoczywają rodzice Marii, Władysław i Ludwika Berger, na ich grobowcu umieszczono symboliczną tablicę upamietniającą Stanisława Ożóga i Marii z d. Berger

Opisał Mieczysław Andreasik 2016 r.

powiększ zdjęcie

strzałka do góry



Wspomnienie

Józefa Ożóg - Ziaja

ur. 6.02.1905r. – zm. 24.01.1976r.
córka Michała i Anny z domu Chorzępa
powiększ zdjęcie Józefa Ożóg urodziła się wg zapisków ojca 5 lutego 1905r., w przysiółku Będzienicy we wsi Nockowa gm. Iwierzyce powiat Ropczycko - Sędziszowski woj. Podkarpackie. Wpis do księgi parafialnej w Kościele w Nockowej jest pod datą 6 luty 1905 r. Rodzice to Michał Ożóg (ur.11.09.1855r w Nienadówce gm. Sokołów Młp) i Anna z domu Chorzępa (ur.26.04.1865r. w Nienadówce) mieszkali w Nienadówce pod numerem 114 gdzie obecnie znajduje się siedziba Ochronki.

Około 1904 roku rodzina Ożogów z Nienadówki tj. Jan Ożóg (ur. 1851r. w Nienadówce) brat Wojciecha "Gazetnika" Ożoga (ur.9.02.1850r. w Nienadówce) kupił folwark i 150 morgów austriackich w Będzienicy we wsi Nockowa, folwark dzielił i sprzedawał, sam miał 6 dzieci, razem z liczną rodziną Ożogów z Nienadówki przybyli też Chorzępowie z Nienadówki.

Siedlisko przy folwarku z ziemią kupił jego krewny Michał i Anna Ożogowie mający 8-mioro dzieci. Dziewiąte dziecko Józefa urodziła się w przysiółku Będzienica wsi Nockowa. Siedlisko Michała i Anny Ożóg było pod obecnym nr. 33A działka 280. W roku 1905 Michał i Anna Ożogowie zakupili folwark w Okoninie i później z całą rodziną tam się przeniosą. Siedlisko w Będzienicy pozostaje w zarządzie dzieci Michała i Anny Ożóg do 1928r. powiększ zdjęcie

Józefa do szkoły powszechnej uczęszczała w przysiółku Łopuchowa we wsi Łączki Kucharskie gm. Ropczyce. W 1917 r., Michał Ożóg kupił folwark we wsi Głobikówka, parafia Siedliska Bogusz, koło miasta Brzostek. Były to zabudowania i 240 morgów austriackich ziemi. W 1919 roku dwie córki Michała i Anny Ożóg wychodzą za mąż, Maria (ur.23.02.1895r – zm. 10.10.1958r.) za Jana Sąsiadka (ur.23.05.1889r. - zm.1.11.1957r.) z Ropczyc. Zofia (ur.30.01.1891r.- zm.3.12.1979r.) za Michała Bochenka z Pietrzejowej koło Ropczyc (ur.1887r. - zm.5.04.1973 r.). Siostry Maria i Zofia z mężami dostają w zarząd folwark w Głobikówce.

W 1922r. Michał Ożóg kupuje 400 morgów austriackich lasu w Bartkówce koło Dynowa za Sanem. Do zarządzania lasami i ich wycinką wysyła Marię i Jana Sąsiadków z Głobikówki. Głobikówka jest wtedy zarządzana przez Zofię i Michała Bochenków oraz Katarzynę Ożóg (ur.3.07.1897r. w Nienadowce) i Józefę Ożóg.

Michał Ożóg umiera 27.01.1924 roku. W 1925r., siostry Katarzyna i Józefa Ożóg wychodzą za mąż za braci Ziaja, Stanisława (ur.7.05.1900r.) i Władysława (ur.15.10.1905r.). Folwark w Głobikówce zostaje podzielony na trzy części. Zabudowania folwarczne i 70 morgów ziemi otrzymuje Zofia i Michał Bochenek, siedlisko z zabudowaniami i 70 morgów ziemi otrzymuje Katarzyna i Stanisław Ziaja, a Józefa i Władysław Ziaja otrzymują 70 morgów ziemi i zarządzanie wynajętym młynem w Gorzejowej koło Głobikówki.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Józefie i Władysławowi Ziaji rodzi się córka Krystyna (ur.9.01.1927r. – zm.24.09.2015r.) rok później syn Marian (ur.7.03.1928r.- zm.24.10.1939). Władysław Ziaja przez krótki okres zarządza młynem w Skrzyszowie koło Tarnowa, który to młyn kupili w 1928 roku Jan i Maria Sąsiadek gdzie zamieszkali. Rodzi się drugi syn Józefy i Władysława 25.09.1929r. Michał Ziaja, trzeci syn Kazimierz rodzi się 5.02.1931 r. oraz druga córka Helena 7.05.1932 r. Cała rodzina przenosi się do miasta Brzostek gdzie otwierają sklep kolonialny. Rodzi się trzecia córka Maria 1.04.1934r. i czwarty syn Stanisław w dn. 30.05.1935 r.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

W 1937 r. wyjeżdżają z Brzostku do Dębicy i wynajmują mieszkanie na ul. Dworcowej, oraz otwierają restaurację "Telimena". 1 września 1939 r., wybucha II wojny światowej, rozpoczynają się bombardowania kolei i miasta Dębicy. Jedna z bomb uszkadza dom w którym mieszkają i niszczy całe wyposażenie. Władysław i Józefa Ziaja z dziećmi wyjeżdżają do pobliskiego Okonina i zamieszkują u Marii Sąsiadek w folwarku. W Okoninie mieszkają i mają swoje siedliska bracia Stanisław i Stefan Ożóg oraz siostra Maria Sąsiadek. Krótka choroba Mariana, syna Józefy i Władysława Ziaji kończy się śmiercią w dniu 24.10.1939 r. zostaje pochowany na cmentarzu w Dębicy.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

W 1940r., wynajmują znów mieszkanie i otwierają nową restaurację "Oaza" przy ul. Spółdzielczej – Rzeszowskiej koło nieistniejącej już stacji benzynowej. 21.01.1940r., rodzi im się syn Stanisław, a 2.09.1942r., córka Urszula. Po zakończeniu wojny przenoszą się do Tarnowa gdzie dzierżawią hotel i restaurację "Polonia" przy ulicy Wałowa, niedaleko też wynajmują mieszkanie. Około 1952r., otwierają nową restaurację narogu ulicy Wałowa i ul. Krakowska w Tarnowie. Władysław Ziaja umiera 19.10.1964r., w Tarnowie. Po śmierci męża, Józefa Ożóg - Ziaja przenosi się do córki Krystyny, do Tarnowa.

Józefa Ożóg - Ziaja zmarła 24.01.1976r., w Tarnowie i tam została pochowana.

  powiększ zdjęcie

Dzieci Józefy i Władysława uzyskały staranne wychowanie:
Krystyna Krężel (zd. Ziaja ur. 9.01.1927r. – zm. 24.09.2015r.) mąż Władysław Krężel (ur.1912r.- zm.1964r.) mają dzieci: Jolanta (ur.14.06.1949r) i Iwona Krężel (ur.19.04.1954r.). Córka Jolanta wychodzi za mąż za Macieja Wicher i mają dwoje dzieci Łukasza (ur.14.02.1974r.) i Olgę (ur.1976r.).
Córka Iwona wychodzi za mąż za Jacka Gada (ur.28.11.1951r.) mają troje dzieci: Aleksandra (ur.9.04.1983r.), Natalię (ur.10.09.1984r.) i Magdalenę (ur.11.04.1986r.).


Michał Ziaja (ur.25.09.1929r. - zm.20.09.2912r.) ukończył studia na AGH w Krakowie, ożenił się z Danielą Sowińską (ur. 18.11.1934r.) i zamieszkał w Tarnowie. W 1967 roku przeniósł się do Krakowa. Mają dwoje dzieci syna Waldemara (ur.28.12.1953r.) i córkę Bożenę (ur.25.12.1955r.).

Kazimierz Ziaja (ur.5.02.1931r. – zm.11.02.2016) ukończył studia na AGH w Krakowie, ożenił się z Bogumiłą Graczyk (ur.6.05.1932r.) mieszkali w Lubiniu, Bolesławcu i Wrocławiu. Mają jednego syna Arkadiusza (ur.10.05.1958r.).

Helena Jeżewska (ur.7.05.1932 r.) ukończyła AGH wydz. Ceramiczny w Krakowie, za mąż wyszła za Mariana Jeżewskiego (ur.11.09.1932r. - zm.27.06.1992r.) mają jedną córkę Violettę (ur.27.03.1959r.). Mieszkała w Bydgoszczy, a obecnie w Łodzi.

Maria Ziaja-Spytkowska (ur.1.04.1934r.) była utalentowaną siatkarką, wyszła za mąż za Zdzisława Spytkowskiego (ur.1934r. – zm.1984r.). Mają dwoje dzieci, syna Bogusława (ur. 1959r.) i córkę Annę (ur.1970r.). Mieszka w Tarnowie.

Stanisława Ziaja (ur.30.05.1935r.), panna mieszka w Tarnowie

Stanisław Ziaja (ur.21.01.1940r. – zm.21.01.2009r.) ukończył UJ w Krakowie ożenił się z Małgorzatą Brachel (ur. 1943r.), mają trójkę dzieci: córkę Beatę (ur.1972r.), syna Aleksandra (ur.1974r.), córkę Dorotę (ur.1986r.).

Urszula Koch z d. Ziaja (ur.2.09.1942r.) ukończyła Akademię Medyczną w Szczecinie, wyszła za mąż za Jerzego Studzińskiego z którym ma dwoje dzieci: syna Jerzego (ur.1969r.) i córkę Annę (ur.1975r.). Mieszkała w Dębicy, Tarnowie, Łodzi, obecnie w Niemczech.


powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Opracował: Mieczysław Andreasik po rozmowie z Heleną Jeżowską w 2016 r.

strzałka do góry



Nieruchomości Michała Ożoga i Anny z d. Chorzępa

Nieruchomości posiadane przez Ożoga Michała (ur.11.09.1855r. w Nienadówce) syna Grzegorza (ur.15.03.1835r.) i Anny z domu Laurentii (ur.1834r.) i żonę Annę z domu Chorzępa (ur.26.04.1865r. w Nienadówce).

- 1 -

Nieruchomość z siedliskiem w Nienadówce 114 gm. Sokołów Młp. W skład gospodarstwa wchodził dom murowany parterowy kryty dachówką, stajnia, stodoła, pole i las. W Nienadówce rodzina Ożoga Michała mieszka do 1904 r. Po wyprowadzeniu się z Nienadówki przekazuje siedlisko oraz 5 mórg pola i mórg lasu na rzecz powstania ochronki.

- 2 -

Około 1904r. upadły folwark w przysiółku Będzienicy we wsi Nockowa gm. Iwierzyce i 150 morgów pola zakupił Jan Ożóg (ur.1851r. – zm.1932r.) brat Wojciecha Gazetnika Ożoga z Nienadówki, następuje podział nieruchomości. Po podziale krewny Jana Ożoga zakupuje siedlisko - Będzienica nr 1 - obok upadającego folwarku Michał Ożóg (ur.11.09.1855r.), obecny numer siedliska to Będzienica 33A nr dz.280. W siedlisku rodzina Michała Ożoga zamieszkuje na jesień 1904r, był dom drewniany, obora drewniana, stodoła oraz pole. Siedlisko było oddalone ok. 300mb. od folwarku. Siedlisko w Będzienicy zostało sprzedane w 1928r.

- 3 -

W 1905 roku Michał Ożóg kupuje folwark w Okoninie nr 50 gm. Ropczyce oraz ziemię o pow.100 ha i mały las. W skład zabudowań folwarcznych wchodzi: dom murowany częściowo podpiwniczony 6 izbowy kryty dachówką, stodoła długości 100 mb., kryta dachówką, obok wiata-kierat kryta strzechą, stajnia - chlewnia - kurnik - warsztat mechaniczno - stolarski – drewutnia o długości ok. 50 mb., spichlerz z wozownią, murowana na środku podwórza gnojownia przy oborze. Dom postawiony został w sadzie o wielkości 1,5 ha. Kupuje też młyn drewniany nad rzeką Wielopolką. Jak dzieci dorosną a miał ich 9-cioro, podzieli folwark.

- 4 -

W 1917 roku kupuje stary folwark z zabudowaniami gospodarskimi i przynależne siedlisko we wsi Głobikówka Parafia Siedliska Bogusz gm. Brzostek z gruntami rolnymi i lasem o pow. 240 morgów austriackich (133 ha) i cegielnię. Nieruchomością od 1918r., zawiadują dzieci Michała Ożoga.

- 5 -

W 1919 roku kupuje nieruchomość - las o pow. 224 ha oraz realność z leśniczówką czyli siedlisko gospodarskie z zabudowaniami. Lasy te są we wsi Pawłokoma i Bartkówka koło Dynowa za rzeką San koło Winnej Góry. W 1925 r. nieruchomość zostaje sprzedana Staroście Tadeuszowi Żebrackiemu z Lwowa.

- 6 -

W 1921r., kupuje gospodarstwo rolne z młynem drewnianym we wsi Dulczówka koło Pilzna na zakolu rzeki Dulcza. W skład gospodarstwa wchodzi młyn wodny drewniany z mieszkaniem - 2 pokoje i kuchnia, stodoła stajnia i piękny ogród warzywno-owocowo-kwiatowy. Nieruchomość sprzedawał Chaim i Elstra Worowitz za 13 300 marek polskich.

Opracował: Mieczysław Andreasik Żory 2016.

strzałka do góry



Henryk Sąsiadek

Historia Rodziny Sąsiadków i Ożogów z Okonina

Okonin-2005

******
1

W 1905 roku mój dziadek ze strony mamy Michał Ożóg zakupił dwór w Okoninie od Żyda Frydmana, który posiadał około 100ha gruntów ornych i łąk, lasu nie kupił w ilości ponad 200 ha, bo nie miał pieniędzy, zakupił hrabia Raczyński. 30 lat wcześniej miał to notariusz Ropczycki, ale po jego śmierci żona sprzedała Żydom.

Dziadek pochodził z Nienadówki koło Rzeszowa, tam przy kościele parafialnym miał (prowadził) gospodarstwo 13 morgowe(7,2ha) i był kościelnym. Jeździł po odpustach, jarmarkach i sprzedawał dewocjonalia, które sam produkował z gipsu i gliny utwardzone drutem - a były to odlewy świętych - płaskorzeźby - ja jeszcze na strychu w Okoninie je oglądałem.
Urodzony Michał Ożóg 11.09.1855r., poślubił Annę Chorzępa ur. 26.04.1865r. Dzieci mieli 9-cioro, 5 synów i 4 córki, najmłodsza była córka Józefa ur. 1905 r. Dwór kupił za częściowo pożyczone pieniądze u Żydów i banku Stefczyka. W Okoninie zastał budynek mieszkalny murowany, stodołę i obory drewniane, oraz drewniany młyn na kamienie młyńskie. Zaczął gospodarować i robić pieniądze.
W tym okresie było dużo ludzi w USA na zarobkach i po przyjeździe do Polski, kupowali po parę hektarów gruntów i budowali siedliska. Pierwsi w Okoninie to byli jego kuzyni Ożóg Walenty, Kuba i Józef z Nienadówki. Ożóg Walenty miał za żonę siostrę Anny Chorzępa, powstało w ten sposób nowe 5 siedlisk, reszta to byli wyrobnicy dworscy, którzy mieli małe budynki na najgorszych gruntach, podmokłych, nie nadających się do uprawy - przysiółek Przymiarki (koło Okonina) gdzie było około 20 gospodarstw i około 7 małych domów ludzi robiących w oborach i mieszkaniu we dworze. Michał Ożóg zaczął budować koło starego młyna nowy młyn murowany z walcami do przemiału mąki. Do pracy przy robotach chodziła moja mama (Anna Ożóg), gdyż dziadek uznawał tylko synów a córek nie. Babcia, a ich mama musiała sprzedawać mleko i masło bez wiedzy dziadka by ubierać córki, do szkoły mogły chodzić tylko do 6 klas podstawowych, synowie mogli i chodzili do szkół w miarę swoich zdolności. Syn Tomasz najstarszy z synów miał ukończone gimnazjum i był prawą ręką ojca w sprawach biznesowych nazywając to po dzisiejszemu, tylko obydwaj mogli decydować o rodzinie.

******
2

Dziadek był chyba sadystą. Syn Józef Ożóg pił dużo wódki, podbierał mu pieniądze, dużo się bawił po karczmach. Dziadek (Michał Ożóg) z synem Tomaszem związali go powrozami i bardzo zbili, uciekł z domu, napisał list z Węgier, a drugi z Bośni i więcej nie dał znaku życia, w testamencie (Michał Ożóg) zastrzegł że jak wróci to każdy ma mu dać 5 morgów pola lub pieniądze z tego pola. Sąsiedzi opowiadali że pożyczkę (na zakup Okonina Michał Ożóg) spłacił kurami, bo pieniądze straciły wartość w czasie I wojny światowej.

Gdy bolszewicy doszli pod Kraków niszczyli wsie i dobytek oraz gwałcili kobiety. Żona i córki Michała były ukryte w stodole pod tzw. ciężarem tak się to nazywało pod zbożem w ziemi. Po ich przejściu (we wsi) pozostał jeden dzieciak którego później nazywano "Ruskiem" żył 74 lata (było to na przełomie 1914/1915 r.).

W tym to okresie syn dziadka Jan uczęszczał do szkoły - seminarium u Ojców Bernardynów w Rzeszowie skąd bolszewicy wszystkich wywieźli na Sybir i znalazł się w Nowosybirsku, gdzie poznał zesłaną, swoją żonę Jadwigę Sieczkowską pochodzącą Córka brata Ludwika Buufa właściciela garbarni w Radomiu, syn Jadwigi i Jana urodził się 06.07.1920r., w Nowosybirsku. Do Polski przyjechali w 1921 roku.

W latach 1917 dziadek kupił folwark we wsi Głobikówka pow. Jasło (parafia Siedliska Bogusz koło Brzostka) o pow. około 240 morgów (134,4ha) - był dom drewniany, stodoła ze spichlerzem i obory, był też staw oraz cegielnia. Moja mama Maria (z domu Ożóg) wyszła za mąż w 1919r., za Jana Sąsiadka z Ropczyc ur. 1889.05.23 r., a mama ur. 1895.02.23 r. Tata (Jan Sąsiadek) służył w wojsku austriackim 5 lat w tym pół roku był w Wiedniu, 1,5 roku na froncie rosyjskoaustriackim w Karpatach. Walczyli tylko w dzień, a w nocy chodzili oni do rosyjskich żołnierzy i odwrotnie. Dostał się do niewoli i był tam 2 lata, przeżył straszny głód, jak koń zrobił kupę to szukali ziarna niestrawionego, tym się żywili i korzeniami. Powrócił w 1918 r. w randze feldwebela do Ropczyc. W Ropczycach pracował na roli z rodzicami, w miejskiej rzeżni i u Żydów, których było bardzo dużo. Mówił, że stale im desperowali, a zwłaszcza w sobotę wieczorem. Mieli szopę przykrytą gałęziami ze stołem i czekali aż manna zleci to lizali, a oni sikali lub polewali wodą dach.

******
3

W tym też roku 1919 wydała się starsza siostra mamy Zofia za Michała Bochenka z Pietrzejowej koło Ropczyc - rolnika na 10 ha gruntu. Michał Bochenek miał siostrę i brata którzy nie założyli rodziny, mieli przezwisko Bochenek "Piecuch". Tata (Jan Sąsiadek) też nie był posłuszny teściowi, który też go chciał chłostać. Michał Ożóg gdy kupił Głobikówkę wywiózł moich rodziców (Sąsiadków) i Bochenków tam do pracy. Tata opowiadał jak poszedł z dziadkiem po wsi za ludźmi do pracy w polu, w jednym z domów kobieta wzięła ich za żebraków, dała 2 jajka i kazała opuścić dom. Długo razem nie siedzeli(Sąsiadkowie i Bochenkowie) bo się nie mogli porozumieć w sprawach gospodarowania, a chcieli się bawić, tam urodziła się siostra Janina 1920.08.10 r., jak i syn Bochenków. W między czasie dziadek Michał kupił 400 morgów (224ha) lasu w Bartkówce za Sanem koło Dynowa i tam dziadek osiedlił moich rodziców (Sąsiadkow) do zarządzanie tym lasem. Jeździli pociągiem do Przeworska, a tam ciuchcią wąskotorówką - jechała 6 godzin do Dynowa i tam przeprawiali się promem przez San do lasu. Byli tam ok. 4 lata gdzie urodził się Mieczysław Sąsiadek w 1923 r. Dziadek Michał kupił też młyn i tartak w Pilźnie - Dulczówce od Żydów w złym stanie i prawie cały przebudowywał. Drzewo na ten młyn wozili końmi z Bartkówki, jechali w jeden dzien i przyjeżdżali w drugi, na 3 pary koni przez 1 rok, bo też wozili drzewo do Okonina. Ludzi do pracy w Pilźnie woził z Okonina dziadek i raz był mój tata, opowiadał jak jechali z Pilzna do Okonina trafili sie Żydzi do Dębicy i tata szedł pieszo za wozem a Żydzi jechali wozem bo płacili. Młyn i tartak w Pilźnie dał synowi Janowi dziadek (Michał Ożóg) po powrocie z Rosji.

Dużo wiadomości o życiu Ożogów w Okoninie opowiadał mi sąsiad Stasiowski Stanisław który robił końmi w polu i jeździł po drzewo do Bartkówki koło Dynowa i naprawiał buty ludziom i rodzinie Ożogów. Dziadek za naprawę butów płacił hurtem połowę tego co się należało.

Dziadek czytał gazety, prowadził sklep Kółka Rolniczego w Okoninie, sprowadzał wagonem nawóz sztuczny "zendre" z Belgi, w wieczór przy lampie naftowej siedział, rachował liczył, palił papierosy zapalając słomkami od lampy, wódki nie pił. Całą zimę chłopi młócili zboże cepami a on rozkładał snopy po klepisku i zboże nosili do spichrza przy jego obecności, ale syny i tak podbierali mu i sprzedawali Żydom w nocy nosząc na plecach lub na koniu na Czechy, bo dziadek nie dawał kieszonkowego tym synom którzy się nie chcieli uczyć, raz przyłapał syna Stanisława ur. 1903 r., na kradzieży, związał go i dał mu baty, a reszta dzieci musiała patrzeć - opowiadała moja mama.

******
4

Po wojnie w 1918 r., dziadek dostał dwóch niewolników rosyjskich do pracy w gospodarstwie, po 2 latach zmówili się z synem Stanisławem którego dziadek schłostał i uciekali do Rosji w trzech, ale dziadek zadzwonił do Przemyśla i syna Stanisława zawrócili, ale nie wrócił do domu tylko zbiegł do Nowego Sącza i tam sprzedawał w pociągu oranżadę i cukierki, gdzie go ktoś rozpoznał i ojciec go zściągnął do domu. Był on (Stanisław Ożóg) bardzo rozchulany, za kawalerki miał troje dzieci z dziewczynami które pracowały we dworze, jedną córkę z Matłok Zofią - Janinę z 1926 r., która żyje do dzisiaj, druga na Przymiarkach która zmarła - mała i w Brzezinach która żyła 5 lat. Jeździli z bratem Stefanem i moim tatą (Sąsiadkiem) do sądu do Jasła ale w między czasie zmarła, jeździli rowerami do Jasła.

Później Stanisław Ożóg mój wujek i chrzestny zapoznał w Nagawczynie (koło Dębicy) swoją przyszłą żonę Marię - Mania. Jeździli do niej na koniach ze Stanisławem Stasiowskim wyrobnikiem dworskim, pilnował koni. Kiedy go odprowadzały we dwie, Maria i jej matka Ludwika Berger (byli spokrewnionymi z Pendereckimi), to Stasiowski z początku nie wiedział do której się zaleca, tak były wypielęgnowane. Nazywali się Berger, jej ojciec Stanisław pochodził z rodziny żydowskiej, przechrzcił się na katolicyzm i wyjechał do USA do roboty do Detroit. Tam pracował przez 20 lat w tym 10 lat u Forda przy taśmie przez 10 godz. dziennie i 6 dni w tygodniu przykręcając 2 śruby. Miał swój samochód, tam urodziła się córka Maria, która chodziła do szkoły do 18 roku życia i zarobiwszy dużo dolarów wrócili do Polski i kupili w Nagawczynie młyn i tartak.

W 1927 r., ożenił się wujek Stanisław, w Okoninie dostał po podziale 21 ha gruntów, w Okoninie była cegielnia wybudowana przez dziadka Michała, Stanisław Ożóg zaczął budować całe gospodarstwo - zabudowania, dom, stodołę oborę. Pieniądze dał teść Bergier, samo drzewo na dachy kupili gotowe w Dębicy w firmie żydowskiej na schodkach ul. Cmentarnej za 10 tyś dolarów. W między czasie w Nagawczynie spalił się młyn i tartak, zostało tylko pole 6 ha, które potem po II wojnie światowej sprzedawali na potrzeby córki, która jeździła co roku na miesiąc do Szczawnicy, a w zimie sama jeździła na bale karnawałowe w poznańskie, pokazywała zdjęcia, jeździła konno z dubeltówką na polowania, w domu wcale nie zajmowała się niczym, bo była służba od tego. Wyjeżdżając do Kanady Stanisław i Maria Ożóg do córki Zdzisławy i Krystyny w r., 1975, Maria Ożóg pluła na Okonin że tam zmarnowała życie, przed wojną uczyła angielskiego w liceum w Ropczycach.

******
5

Syn dziadka Jan Ożóg mieszkał z żoną Jadwigą zd. Sieczkowska w Pilźnie i też podobnie jak Mania żona Stanisława Ożoga nie utrzymywała z rodziną Ożogów bliższych kontaktów, raz w miesiący jeździli do Lwowa na bale, do teatru i opery, mieli dwoje dzieci Zbigniewa i Ninę urodzoną 1923 r.

Syn Tomasz, prawa ręka ojca Michała ożenił się we wsi Zagorzyce koło Sędziszowa Małopolskiego, w bogatej rodzinie z Bronisławą Kolbusz, też tam Stasiowski jeździł z nim pilnować konie, bo tam były bale, dużo wódki, on to lubił zajmował się interesami po ojcu, dzieci nie mieli, obydwoje się bawili, opowiadał sąsiad Wójcik Andrzej który podczas nieobecności Tomasza chodził po porucznika do młyna który był kochankiem Bronki Ożóg, a Stasiowski całymi nieraz dniami pilnował koni przed karczmami w Ropczycach i Dębicy a nawet w Rzeszowie. W 1927 r., była na chrzcinach Bronisława Ożóg, Stanisława Sąsiadka który urodził się w Będzienicy koło Nockowej gdzie rodzice po opuszczeniu Bartkówki pod Dynowem mieli gospodarstwo duże, była samochodem z szoferem, było pół wsi, by oglądać samochód, wówczas rzadkość, później Tomasz po wódzie zatrzymał się na olszy w Chechłach i rozbił go.

Majątek w Głobikówce dostały 3 córki Michała - Józefa, Katarzyna i Zofia.

Zofia z Bochenkiem mężem gospodarowali na 1/3 majątku z zabudowaniami, a Józefa i Katarzyna dostali po 70 morgów, w ydały się za Ziajów pochodzących gdzieś spod Jasła też majętnych, ale do pracy na roli się nie nadawali. Ziaja Stanisław z żona Katarzyną sprzedali morgi i kupili w Gorzejowej koło Brzostka młyn z tartakiem i trochę ziemi i żyli do czasu wyjścia z domu trzech synów (Jan, Stefan, Władek) już po wyzwoleniu - po II wojnie światowej sprzedali i kupili dom w Tarnowie i pół młyna dzierżawił dopóki wspólnik go nie spłacił, potem prowadził skup makulatury w Tarnowie na schodkach, zmarł w 1970 r.

Ziaja Władysław z żoną Józefą też sprzedał Głobikówkę, ale nic nie kupił tylko prowadził tryb życia hulaszczy i dzierżawił - zarządzał młynek i tartakiem w Skrzyszowie pod Tarnowem, właściciel sprzedawał – młyn, tartak, i 6 ha pola. Władysław Ziaja namówił moich rodziców (Jana i Marię Sąsiadek) do kupna i w 1928 r., sprzedali gospodarstwo w Będzienicy koło Nockowej i kupili Skrzyszów - dopożyczając 800 dolarów od Ożoga Jana z Pilzna bo brakło do kupna.

W styczniu była ostra zima i Stasiowski Stanisław z innymi przewoził ich furmankami pod Tarnów, brat Zygmunt urodził się w 1929 r., w Skrzyszowie, tam siostra Janina chodziła do szkoły, rodzice weszli w kłótnie z Ziają Władysławem który tam rządził i ojcu mojemu nic wiele nie dawał, codziennie parobek bryczką woził Ziaje do Tarnowa na śniadanie na obiad i picie nie licząc się z właścicielami i nie dało się go usunąć - nie potrafił mój tata dlatego dogadali się z Tomaszem który prowadził gospodarstwo w Okoninie i zamienili się i sprowadzili do Okonina a Tomasz z żoną poszli do Skrzyszowa.

Nie mieli dzieci, Tomasz lubił hodować konie i ogiery i tam też hodował pozbywając się Ziaji Władysława.

******
6

Tomasz przed wojną został kopnięty przez konia ogiera i zaczął chorować, odwieźli go do Kobierzyna w Krakowie szpital dla psychicznie chorych. Gdy Niemcy zajęli Kraków w 1939 r., uśmiercili wszystkich pacjentów tego szpitala i został pochowany w Lubzinie po Bożym Narodzeniu ale nikt nie zna miejsca pochówku na cmentarzu. Żona Bronka jeszcze się 2 razy żeniła, byłem u niej z wujkiem Ożogiem Stanisławem w Skrzyszowie w 1964 r., żyła jeszcze ze swoją niańką Walerką która już była stara i nie opuściła pani. Ciotkę Bronkę znaleźliśmy w Tarnowie u Ziaji Stanisława w skupie makulatury pili wódkę.

Ziaja Władysław dzierżawił restaurację Oaza w Dębicy i tam mieszkał do zakończenia wojny, z chwilą w kroczenia Niemców, wszystkie wódki, likiery z restauracji przywieźli do Okonina. Mój tata i wujek Ożóg Stefan zatopili wódki w nocy w stawie i potem łowili i popijali za czasów okupacji.

Po wyzwoleniu Ziaja Władysław dzierżawił hotel Bristol na ul. Wałowej w Tarnowie i tam mieszkał do swych ostatnich dni. Miał dzieci dużo z 8- mioro. (Krystyna, Lusia, Maria, Urszula, Kazek, Michał, Staszek, .....)

Dziadek Michał wybudował (w Okoninie) murowane budynki, obory, wozownie i spichlerz w latach 1920 - 1923, był bardzo pracowity, ogrodzenie sam wykonywał, ciosał słupy w zimie z otworami na żerdzie i wikliną wypełniał. Zboże za dziadka cięto sierpami, córki kosiły sierpami razem z ludźmi około 30 osób dziennie. Michał dziadek zachorował w styczniu 1924r, była ciężka zima, śnieżna na saniach Stasiowski z synem Tomaszem wieźli go do doktora - znachora do Będziemyśla za Sędziszowem Małp, takie były śniegi, że musieli przez nasyp kolejowy przejeżdżać bo wiadukt był cały zasypany i już nie wyzdrowiał i zmarł. Babcia Anna została w Okoninie a w testamencie miała zapisane że każde z dzieci miało ją utrzymywać przez pół roku, z początku tak było ale kiedy córka Maria(Sąsiadek) moja mama była w Okoninie już do nikogo z dzieci nie poszła.

Jak byłem mały uczyła mnie pacierza i co dzień rano i wieczór klęczałem przy jej łóżku i odmawiałem pacierz. Zmarła w zimie, był śnieg 1949 r., a stolarz u nas robił trumnę w wozowni.

******
7

Syn Michała Ożoga - Stefan ur. 1899r., uczył się dobrze i po szkole podstawowej i gimnazjum, dziadek a jego ojciec wywieźli go do szkoły w Pradze Czeskiej gdzie chodził 4 lata - był geodetą mierniczym i biegle władał językiem niemieckim. Pracował przed wojną w sądzie jako przysięgły języka tłumacz i mierniczy. Wykonał parę pomiarów gruntów wiosek między innymi Chechły koło Ropczyc. Jego żona Helena Wiśniewska pochodziła ze wsi Bobowa koło Grybowa i była sprzedawczynią u żyda w Chechłach w sklepie. Opowiadali że jego (Stefana) koń stał przy sklepie i 2 dni, był bardzo robotny i bardzo pił dużo i każdego poniżał z rodziny. Miał 6-cioro dzieci ale jeden z chłopców Stanisław zmarł, może miał 10 lat na tężec, pamiętam jak go przywieźli za okupacji jeszcze żyjącego, ale nie było lekarstwa na uratowanie.

Stasiowski Stanisław i Wójcik Andrzej mieszkali poniżej domu i ich opowieści przybliżyły fakty rodziny Ożogów. Wójcik Andrzej pochodził z Lubziny i był od młodych lat wyrobnikiem we dworze u Skauby i opowiadał jak nosił w pole żniwiarzom barszcz (żur)i chleb. Mieszkali ci robotnicy w sezonie w stodole i oborze obojga płci młodzi i tam się harcowali w nocy to by ich dyskoteka. On ( Wójcik) lubił się podlizywać i zaczął powozić bryczkami panów aż dostał się do księcia Sanguszki w Tarnowie i tam miał dobrze bo tylko ubierał się i w białych rękawiczkach powoził do Krakowa, Sandomierza i innych miejscowości.

W 1905 roku szedł pieszo do Lubziny z Tarnowa bo pociągi nie stawały na przystankach, stacjach aż w Rzeszowie bo na tej trasie panował tyfus i ludzie masowo umierali i leżeli po rowach bo nie mogli nadążyć z pochówkiem. Tylko ci co mieszkali dalej jak Okonin i dalsze wioski nie objęła ich klęska, grzebali w lesie na skraju w Lubzinie jak się idzie do Okonina. Jego cała rodzina pomarła i został sam, już po raz trzeci się ożenił w Okoninie bo wcześniejsze małżonki zmarły młodo i miał z nimi dwoje dzieci, syna który był w Zakopanem kaflarzem i córkę w Krakowie gdzie sprzątała w szpitalu na ul. Bonarka. On też w Okoninie nie brał się do pracy na roli tylko trudnił się reperacją uprzęży dla koni i był powozowym u Ożogów jak potrzeba było. Koło rzeki Wielopolki mieszkali Kucyby i tam się ożenił. Jego żona Agata była sama w domu bo jej siostry wyemigrowały przed I wojną światową dwie do USA i po II wojnie światowej przysyłały paczki. Żona jego miała jedno oko zielone a drugie niebieskie i jak się Andrzej Wójcik opił to mówił, ja na majątek nie leciał ale Jaga szykowna psiakrew była całe życie i ja go pamiętam to zawsze się go figle trzymały - zmarł w 1972r . Mieli córkę Karolkę.

******
8

Stasiowski sąsiad miał matkę która pamiętała pańszczyznę jak jej rodzice pracowali u dziedzica notariusza, mężczyźni od wiosny robili w polu we dworze oprócz świąt i niedziel, w jesieni młócili zboże a w zimie rąbali drzewo dla pana, a pod wiosnę kopali pniaki ściętych drzew do swojego pana, dostawali zboże, ziemniaki i mleko by się wyżywić i dzieci, a dopiero po zniesieniu pańszczyzny mogli kupić pole budować małe chałupy i chować krowę, a kto miał krowę to mówiono że to matka, bo była omasta.
Pod koniec 19-tego wieku już mogli dostać od pana pieniądze budować się lub jechać do USA na zarobek. Ci co pracowali u hrabiego Raczyńskiego w lesie w zimie, on sam przyjeżdżał raz w roku do Zawady z poznańskiego i nagradzał proszących, a była kolejka 200 osób około i dawał im drzewo z lasu i po kawałku najgorszego pola lub pieniądze, bardzo go chwalili że był hojny.

Tata mój z mamą gospodarowali w Okoninie dość dobrze, wykarczował park koło domu i zasadził drzewa owocowe hodował pszczoły, około średnio 12 pni i Stefan Ożóg też sadził sad i miał pszczoły, a Stanisław tylko hodowlę i parę drzew owocowych. Co roku sprzedawał 1 mórg pola by żona miała pieniądze na wyjazdy a sprzedał 20 morgów tj. przez 20 lat.

Ja urodziłem się w Okoninie 1934 r., a w sąsiedniej wsi Łopuchowa była szkoła 4 klasowa a do piątej i szóstej przed wojną siostra Janina i brat Mieczysław jeździli dwukółką z koniem co dzień, także do szkoły w Łopuchowej chodził tylko brat Staszek, Zygmunt i ja (Henryk). Szkoła w Łopuchowej była we dworze.

Mój tata pochodził z Ropczyc z ul. Wielopolskiej gdzie jego ojciec miał gospodarstwo 8 ha z żoną z domu Gubernat , to były najliczniejsze rodziny osiadłe w Ropczycach po powstaniu Listopadowym, większości ludzi w tym mieście po chorobach zakaźnych zmarło,Sąsiadkowie podobno przybyli z okolic za Strzyżowem. Rodzeństwo taty(Sąsiadek) to 5 braci i 2 siostry. Moja mama nie darzyła sympatią rodziny taty dlatego mało utrzymywaliśmy kontaktów. Ja pamiętam jak żyła babcia Sąsiadkowa w Ropczycach to stale nas częstowała zupą ziemniaczaną - grycą, jego bracia pomarli dość młodo wszyscy na wrzody żołądka, najmłodszy Franciszek mieszkał na ojcowiźnie i też zmarł mając 62 lata na wrzody. Miał (Franciszek Sąsiadek) 5 synów i 1 córkę, żyje jeszcze (2004r.) jeden syn Edmund który jest w USA i córka na ojcowiźnie. Pamiętam jak jeżdziliśmy do nich czasem w niedzielę jak byliśmy w kościele w Ropczycach, to stale siedział przy kuchni i palił papierosy zapalając krzesiwem. Miał w pudełku żelaznym suche troty (trociny) i krzemieniem dawał iskrę i to się jarzyło.

******
9

Za czasów okupacji, a zaczęła się 7 września 1939 r., pamiętam jak tata i wujek Stefan przyjechali końmi galopem z Ropczyc i mówili że zaczęła się wojna bo samoloty bombardowały most na rzece Wielopolce jak oni tam byli zginęło dwóch ludzi.

Z rodziny taty (Jana Sąsiadka) znałem jeszcze siostrę Szymańską, która mieszkała obok wujka Franciszka (w Ropczycach) z córką która sprzedawała w sklepie, a druga córka była w USA, bo ciotka tam przebywała 10 lat i przyjechała przed wojną i już została. Syna jej widziałem też raz, był oficerem na statku a mieszkał w Kalwarii koło Krakowa. Ciotka Szymańska była starsza od taty i żyła z paczek od córki z USA. Druga siostra była wydana za Szczyrka z ul. Dębickiej w Ropczycach, znałem ich syna Henryka który był proboszczem koło Bochni w Sobolowie, drugi był starszy od Henryka, był masarzem, magazynierem z 1919., r i Wandę - nauczycielkę zamężną za Machnicę mieszkała w Ropczycach. Reszty braci taty nie znałem gdyż zmarli wcześniej.

W Ropczycach jest dużo Sąsiadków, podobno wszyscy byli spokrewnieni, ale ja ich nie znałem bo nie było z nimi kontaktów, nie wiem konkretnie z czyjej winy brak było więzi rodzinnych takich jak z rodziną mamy. Za okupacji tata był sołtysem ale nie służył okupantom co potwierdził wyrok sądu w Tarnowie po wyzwoleniu, gdzie paru mieszkańców, a to Woźny i Szerszeń chcieli tatę wsadzić do więzienia, siedział 6 miesięcy w Tarnowie w 1948 r., do rozprawy, a było to tak:

W Pustkowie koło Dębicy był obóz jeńców radzieckich gdzie ich niszczono. Pewnego dnia rozbił się pociąg w Zawadzie koło Dębicy i transport jeńców w nocy rozpierzchł sie po lasach i wsiach. Byli ubrani jeszcze po wojskowemu i na drugi dzień okupanci Niemcy zarządzili obławy by ich wyłapać, zgromadzili ludzi ze wsi i przed uzbrojonymi Niemcami szli przez lasy i wsie by ich złapać, a oni wcale się nie bronili bo nie jedli parę tygodni w transporcie więc prosili jeść po wsiach gdzie ich wyłapano.

W Okoninie obława wyszła w las, ale bez sołtysa - taty bo on akurat dwa dni nie był w domu bo ze Stefanem Ożogiem pili wódkę u gospodarza w Łopuchowej - zwanego "Stryka" który trudnił się robieniem wódy i dwóch Rosjan ominęło obławę i doszli do młyna Ożogów i tam młynarz który dzierżawił młyn u Ożogów i taty odprowadził ich do sołtysa, ale taty nie było i odwiózł ich na gestapo do Ropczyc i ten incydent chcieli przeciwnicy przypisać tacie ale im się nie udało, tylko młynarz zaprzyjaźniony z Woźnym i Szerszeniem został skazany na 15 lat więzienia. A konie do odwozu tych Rosjan dał wujek Ożóg Stanisław, ale na rozprawie w Tarnowie go nie ujawnili, tylko musiał dawać na wychowanie dzieci pieniądze bez wiedzy sądu przez 10 lat bo tyle młynarz siedział a dzieci miał małe .

******
10

Za okupacji Niemcy przywozili do sołtysa żywność dla biednych ludzi i dużo wódy którą płacili częsciowo za zboże, każdy gospodarz miał wyznaczony kontyngent zboża i innych plonów do dostarczenia okupantowi w zależności od posiadania gruntów. Niemcy chodzili po wsi i konfiskowali bydło i zboże, ale jedną krowę, konia, świnię i zboże do utrzymania rodziny zostawiali, eliminowali ze wsi ludzi karanych przed wojną wyrokami sądowymi i tak naszego sąsiada rozstrzelali i spalili dom bo nie chciał opuścić domu bo miał wyrok za kradzież drzewa z lasu 2 tygodnie.

Takich w Okoninie było paru na Przymiarkach przysiółku Okonina, wtenczas też wyłapali młodych ludzi od 18 do 40 lat i przyprowadzili do sołtysa by ich wywieźć do Niemiec do obozów pracy, byli u nas w kuchni i pokoju i mama paru wypuściła przez salę na ogród i uciekli w las i zostali nie wywiezieni. Jeden nazywał się Gaweł i opowiadał, że dobiegł do kapliczki zwanej Św. Wicentego w stronę Lubziny przewrócił się i prosił, Wicek broń mnie dalej dobiegł do Solisza Jana i wstrachu tylko mówił, panie Janie alem wypalił - broń mnie.

Z pracy przymusowej wróciło parenaście osób, parę zostało i byli w Norwegi i tam założyli rodziny i po ociepleniu politycznym odwiedzali rodziny.

Za okupacji bracia siedzieli w domu i okresowo szwagier Andreasik Ignacy gdyż szkoły były zamknięte a urzędy były pod władaniem Niemców. Starsi w dzień siedzieli w lesie by się ustrzec łapankom, tam gonili wódę i tak żyli przez 4 lata. W lesie były dwie partyzantki, Bataliony Chłopskie i AK. Wszyscy chodzili w nocy do wsi także do nas po jedzenie, jeden z nich z Batalionów Chłopskich, Chłędowski Piotr był z tatą w wojsku austriackim i to on przyczynił się do zwolnienia taty z więzienia w Tarnowie bo był wtenczas po wyzwoleniu starostą Dębickim, druga partyzantka AK to była inteligencja ropczycka, która też się z tatą znała.

******
11

Pod koniec okupacji do sołtysa przyjechał wieczorem wóz na którym leżało 10 uzbrojonych kolaborantów służących Niemcom z komendantem Urbanem, zarządzili u sołtysa (Jana Sąsiadka) konfiskatę żaren i w dolnym pokoju u niego zastawili okna nimi i tam w dzień spali a w nocy chodzili po wsi i wyłapywali ludzi młodych i handlarzy z Krakowa, którzy nosili walizy żywności do pociągu do Lubziny, ale ich nie rozstrzeliwali tylko odbierali żywność i co dzień wozili wozem do Ropczyc, było tego dużo.

My z mamą spaliśmy u Stasiowskiego bo baliśmy się partyzantki by ich nie chcieli zlikwidować, starsi spali na oborze - strychu i lesie. Na sali siedziała rodzina ze Lwowa, która uciekła przed bolszewikami, starsi państwo byli wykładowcami na uniwersytecie lwowskim i młody lekarz z żoną, mieli małe dziecko i stale płakało ich rodzice mówili że jest czas bawić się z nim, czas spania, czas się samego bawienia a jak płakało to nie podeszli do niego, aż nieraz mama interweniowała ale to nie pomagało, przezywali go Papuga. Oni kopali bunkier ten się na nic nie zdał bo nas Niemcy wygonili z domu by jechać z dobytkiem na zachód (1944r.) ale zostaliśmy w lesie za górą zwaną "Plisiówki", tam w skarpach siedziało pół Okonina pod gałęziami bo nie było czasu wykopać bunkra. Wujek Ożóg Staszek stawiał kozły obsypane sianem dla swoich pań a u nas też były ale Władek Andreasik był mały i całą noc wrzeszczał, to pamiętam, a pociski nad nami świstały i przelatywały dalej na Dębicę. Front w Okoninie trwał 2 dni 26 i 27 lipca 1944 r., całą noc było słychać strzały karabinów maszynowych.

Na naszej górze było 7 okopów, wybierali je jacyś ludzie z Ropczyc których Niemcy przywieźli na pojazdach gąsienicowych, a starsi rangą jeździli na koniach elegancko ubrani w oficerki i pejcze do bicia tych co kopali okopy, bo ja mały to mogłem oglądać i mnie i mamie nic nie robili a byliśmy po pomidory. W lesie były konie i krowy i w nocy mama musiała doić krowy bo Niemiec był po mleko z tych co strzelali w okopie koło nas. Na 3-ci dzień wyszliśmy rano a drogą na Laskową już jechali Rosjanie ciągnąc końmi działa i wozy, ale przedni to byli starsi bo mieli długie wąsy.

Na Plisiówkach zginął jeden Niemiec w okopie i tam na skraju lasu został pogrzebany, pochował go wujek Ożóg Staszek, już nie miał nic przy sobie tylko gatki, przez ok 30 lat ktoś na Wszystkich Świętych formował grób, ale nikt nie wiedział kto to, przypuszczali że ten co go ogołocił, z innych bunkrów w jednym była krew i nic więcej trochę łusek z naboi ale tylko pokrzywionych.

******
12

Przyjechaliśmy z lasu na gospodarstwo to dopalały się jeszcze obora i wozownia, którą Niemcy spalili, wszystkie domy - zabudowania spalili od Łopuchowskich budynków aż po górę gdzie mieszkał Buczak. U nas więc nie spalili domu, spichrza ani stodoły i u wujka Stanisława i Stefana też nie spalili bo teść wujka Staszka - Berger umiał dobrze po niemiecku jak i Stefan, siedzieli w piwnicy i pilnowali, uratowali mienie.

Sąsiedzi nie mieli nic, mieszkali w piwnicach ziemnych które były koło każdego domu. Nas Rosjanie wyrzucili z domu jak i wujka Stanisława i my najpierw z 3 tygodnie siedzieliśmy na Granicach Ropczyckich pod Gnojnicą u Schaba. Biegałem z chłopcami do miasta (Ropczyce) oglądać zniszczenia, rozbił się samolot i tam ludzie obcinali blachy aluminiowe na szufelki do zboża i mąki. Na Ropczyce były strzelane pociski z katiusz tak głębokie że ja 10 letni nie mogłem wejść bo tak były głębokie. Potem we wrześniu przenieśliśmy się do wujka Franka do Ropczyc i tam my wszyscy i szwgier Ignacy mieszkaliśmy do 15 stycznia 1945 r., gdy ruszyła ofensywa na zachód.

Tam posłali mnie do szkoły podstawowej do Ropczyc i chodziłem parę miesięcy, a brat chodził do mechanicznej szkoły w Ropczycach gdyż w Dębicy dopiero po wyzwoleniu w styczniu uruchomili szkołę i brat się przeniósł, ale krowy, konie mama i tata przenieśli wcześniej do Okonina do wujka Stefana by być bliżej gospodarstwa, bo plony ubiegłoroczne były zeskładowane koło lasu "dębcoka" i tam młócili, by było ziarno na chleb i słoma dla bydła i koni.

U nas w domu mieszkał major rosyjski z żołnierzami i u wujka Stanisława, mieli u nas warsztat samochodowy, magazyn żywności i starsi z Okonina za wódę kupowali puszki amerykańskie, były bardzo dobre, litrowe a w niej mięso, suchary, czekolada, - chleb mieli osobno taki czarny i to dowozili na front do Małej i Gumnisk, a ci co byli na miejscu to co dzień bili 1 krowę a było ich ze 100 szt i mieli co jeść.

Na rewolucję październikową to wszyscy świętowali i dostawali wódę aż się trzech zatruło bo mieli w warsztacie spirytus do mechanizmów metylowy. U wujka Stefana w części stajni zrobili "banię" saunę, to był piec z dużych kamieni, a pod nimi było palenisko i dym wychodził na zewnątrz, polewali wodą a pod sufitem były ławki i tam żołnierze trzymając mundury w rękach parzyli się i nie mieli wszów i brudu, my też tam chodzili.

******
13

Raz był pułkownik ruski który mieszkał w Ropczycach, przyjechał bryczką na 4 konie siwe i dużo żołnierzy na koniach, do warsztatu ruscy przywozili samochody przeważnie doczki (doge) amerykańskie bo były nie za wielkie i dwa napędy miały, mogły chodzić po błocie, a na podwórzu było błoto po kolana. Rano biegliśmy z Ożodzykami na te samochody bo tam było dużo amunicji i różne rzeczy i krew. Raz był automat ruski na kulki pistoletowe i poszliśmy do lasu i jak pociągnęliśmy za spust to cały magazynek wystrzelaliśmy na raz a te ostatnie kule to leciały za lufą zaraz, a naboje to wbijaliśmy w szczeliny w deseczce i gwóźdź młotkiem pobijali w spłonkę i tak strzelaliśmy , czasem troszkę ręce uszkodziło.

A w Ropczycach syn Franciszka - Tadeusz to zrobił taki prymitywny pistolet z rurki, sprężyny i gwoździa i strzelaliśmy w deskę i czasem przechodziły kule przez 3 cm deskę. U sąsiada wujka Franka w Ropczycach w stodole było kino, wielki ekran, chodził wielki motor co robił prąd i co dzień był film wojenny i kronika filmowa, chodziło bardzo dużo ludzi choć było zimno.

W Okoninie w czasie wyzwalania zginął jeden Rosjanin ze zwiadu na łące za mostem i byłem przy jego pochówku, bo go pochowali u nas koło brzóz, trumnę zbili z desek, tam go ułożyli i od głowy zbili z 3 desek szpic ponad ziemię wystający, mówili że musi mieć powietrze do oddychania, a na końcu gwiazda pomalowana na czerwono, potem przenieśli go na cmentarz zbiorowy do Dębicy. Brat Mietek chodził za o kupacji do sąsiada Matłoka uczyć się buty robić, a okazało się potem że to pretekst do kawalerki i chodził do Czesławy Marć do Łopuchowej.

Gdy Niemcy wycofywali się w 1944 r., z każdej wsi szły tzw - foszpany do Niemiec wieźli skarby zrabowane na zachód i Mietek pojechał furmanką i dotarł aż za Kraków, ale Rosjanie bombardowali drogi i on zostawił konie i zbiegł, przyszedł przez front do Okonina jak my byliśmy w lesie.

Społeczeństwo zostało rozpite przez okupantów bo za wszystko co musieli mieszkańcy dawać za żywność to otrzymywali wódę i trochę cukru, przeważnie sacharynę, pamiętam była bardzo słodka. Weszli Rosjanie, by przeżyć trzeba było gonić co dzień wódę w lesie bo u nich za wódę wszystko kupił i młodzież nasza też piła bo nie miała co robić, dlatego tak się rozszerzyło pijaństwo.

W Okoninie w domu rodzinnym odbyły się dwa wesela a to siostry Janiny w 1941.07.06 r., w kościele w Lubzinie, było bardzo huczne bo byli wszyscy z rodziny Ożogów i z Ropczyc brat taty Franek Sąsiadek, najwięcej wypili piwa około 100 beczek 50l, bawili parę dni. Wesele było tylko w dzień bo w nocy było zaciemnienie ogłoszone przez Niemców po napadzie na Rosję.

Następne wesele było w 1945 r., w Łopuchowej w młynie u Marcia brata Mieczysława z Cesią, też była cała rodzina. W ogóle w ten czas nie było prezentów i pierwszy prezent przyniosła ciotka Maria Ożóg a była to taca z marmuru na której była popielniczka, kałamarz na atrament i pióra.

******
14

Siostra Janka z mężem zamieszkała w Dębicy w wynajętym domu, ale potem mama z tatą sprzedali 1 i 1/2 morgi pola i kupili mały domek z parcelą i garażem do którego dostawili pokój i ganek i miał 2 pokoje z kuchnią. Za okupacji i po wyzwoleniu co tydzień w środę jeden koń był do dyspozycji mamy i ja z mamą jeździliśmy do Janki do Dębicy i zawozili jedzenie a to chleb, bułki, kury skubane, masło, mleko, ser śmietanę, jaja bo w mieście jeszcze po wojnie nie było w sklepach żywności tylko na jarmarkach. Jest nawet zdjęcie jak mama z synową Ewą jechali wozem do Dębicy.

Wcześniej po wyzwoleniu szwagier Ignacy Andreasik był w wojsku w Warszawie przy odbudowie a póżniej w Nowym Sączu jako szef zaopatrzenia wojskowego i tam zaczął brat Zygmunt mieszkać z nim chodząc do szkoły średniej - gimnazjum w skróconym terminie 1 rok za 3 lata normalnej szkoły handlowej, jeździł do domu pociągiem do Wiśniowej za Wielopolem i szedł pieszo 22 km do domu, a z domu odwoziliśmy go końmi z wałówką. Po skończeniu tam gimnazjum został przyjęty do liceum handlowego w Dębicy a Staszek do liceum mechanicznego, ukończyli Staszek 1 rok wcześniej i pracował rok w Stomilu i z szwagrem rysowali plany budynków. Zygmunt na niedzielę z Dębicy i do, chodził pieszo przez Laskową i Nagawczynę, liczył kroki że jest 9 km, a Staszek jeździł pociągiem do Lubziny a potem 4 km pieszo.

Dostali się na studia AGH do Krakowa też z trudnościami bo synowie kułaków nie mieli wstępu, musiał dać Komitet Powiatowy zgodę i poszedł szwagier po to pismo a tam byli jego znajomi i dali kopertę dobrze zaklejoną i do tego dodatkowe pismo że trójka postanawia ich przyjąć na uczelnię a siostra Janka nie wierzyła co jest w kopercie i otwarli a tam było że trójka postanawia ich nie przyjąć, zamienili pisma i zostali przyjęci.

Zamieszkali w Krakowie na ul. Żółkiewskiego Zygmunt, kuzyni Eugeniusz i Mieczysław Ożóg (synowie Ożoga Stefana), byłem tam, mieszkanie 3 x 2 m zrobione z korytarza wynajmowane u fiakra, były tam konie i dorożki jak byłem. Stanisław Sąsiadek mieszkał na ul. Krowoderskiej bo miał pieniądze gdyż w czasie studiów pracował, co tydzień przyjeżdżali pociągiem do domu, a do pociągu ja ich odwoziłem z walizami z tym że Zygmunt szedł za wozem a ja ze Staszkiem na wozie. Stale obaj się czubili i nie lubili się, jak i Mietek z siostrą Janką jeżdżąc koniem do Ropczyc do szkoły też się droczyli to znaczy że byli zuchwałe, kuzynka Zdzisława Ożóg (córka Stanisława Ożoga) też jeździła do Ropczyc koniem ale sama.

******
15

Brat Staszek Sąsiadek po studiach zamieszkał w Zabrzu na ul. Lompy 4, też byłem u niego. Jego wesele było w 1955.08.15 r., w Okoninie, było bardzo dużo ludzi, piekły i przygotowywały przyjęcie rodzice z rodzicami Ewy Kubanek, trwało 2 dni. Byli wujki ze strony mamy która w tym czasie była chora i nie uczestniczyła w przygotowaniach. Rano po weselu wujki z Sołkami ujeżdżali konie wujka Michała Bochenka po podwórzu było wesoło i hucznie.

Szwagier Ignac Andreasik lubił zabawiać towarzystwo na weselach ale przy ich końcówkach dochodziło do obraźliwych scen i tak: na weselu Zdzisławy Ożóg (córki Stanisława Ożoga) w Okoninie nad ranem po kłótni z mężem Krystyny Ziaja(Krężel) z Tarnowa poszedł pieszo do Dębicy, tak było też na weselu Romka Ożoga (syn Stefana Ożoga), też poszedł pieszo do Dębicy powód: lubiał tańczyć polki i miał gest płacił orkiestrze po 500 zł za parę melodi i to się nie spodobało gościom bo on na podłodze do tańca chciał dominować. Także na weselu Staszka po wódce zdrzemnął sobie w ogrodzie a tam wisiały na sznurku bielizny rodziców i babci Ewy i się w to ubrał przed drzemką i potem wstyd i poszedł pieszo do Dębicy.

Szwagier z siostrą (Andreasikowie) przyjeżdżali często do Okonina na sobotę i niedzielę, kupowali 25 l beczkę piwa i przy nim grali w karty. Szwagier miał swoją taktykę, dał wszystkim wygrywać a potem ich ogołocił z dutków, zawsze był przy tym wujek Stefan Ożóg bo on bardzo lubił karty i picie, nie raz a to na imieniny Franciszka i Katarzyny (Andreasik rodzice Ignacego)jeździliśmy do Glinika a tam był bal i dużo wódy. Ja jako mały jeździłem z nimi, ale z powrotem szwagier prawie zawsze szedł za wozem bo stale się droczyli z Janiną i raz w domu wkroczył w ich kłótnię Zygmunt i rano oni już byli w dobroci a Zygmunt miał wroga w szwagrze przez 2 lata, dlatego nie wolno ingerować w małżeństwo. Siostra z mężem po ślubie wzięli konia z bryczką z Okonina i robili objazd poślubny do wujków w Głobikówce, Gorzejowej i Pilzna - gdzie byli chłodno przyjęci bo byli tylko w dzień a u innych po parę dni, ja jako 7 latek byłem z nimi nie wiem po co by im przeszkadzać czy pilnować konia.

Brat Mietek po uroczystościach weselnych i miesiącu miodowym zamieszkał w młynie w Okoninie po usunięciu poprzedniego młynarza Kozuba który nie chciał płacić wspólnikom a zwłaszcza wujkowi Staszkowi Ożógowi się nie podobało bo mówił że Ożóg Stefan i Sąsiadek pili z nim i mieli większą korzyść ale potem były też niezgody za brata, bo pieniądze rozhulają człowieka ale Mietek pił, ale o swoim myślał. Ojciec Cesi Marć miał dużo pieniędzy bo miał maszynę parową i tartak z młynem, kupił w Dębicy na ul. Żeromskiego fundamenty i kazał im budować ale oni nie mieli z czego więc Mietek parę razy wygnał z płaczem Cesię do ojca że ją nie przyjmie i ojciec dawał po 10 tyś zł i Mietek budował dom, tak się to powtarzało aż wybudował, równocześnie kupił parcelę w Żyrakowie koło Dębicy przy pomocy szwagra i siostry, która w tym czasie prowadziła produkcję pustaków, sprzedał parę morgów gruntu i wybudował młyn i przeniósł się w 1959 r., do Dębicy.

******
16

Tata zachorował na wrzody żołądka, był w szpitalu w Dębicy nie wyraził zgody na operację zmarł 1 XI 1957 r., w wieku 68 lat, a mama dostała wylewu krwi do mózgu i sparaliżowana leżała w szpitalu w Rzeszowie 3 tygodnie, zmarła 10 IX 1958 r., mając 63 lata.

W domu w Okoninie za mojej świadomości rządziła mama i trzymała kasę w porozumieniem z tatą. Tata zawsze do mamy zwracał się przez "wy" a ona Janek, lubił zaglądać do kieliszka i chodził na polowania z dubeltówką, a później polowali szwagier Ignacy, brat Mietek i jego synowie. Ja w 1949r poszedłem do Liceum Ogólnokształcącego w Ropczycach, chodziłem przez 3 miesiące nie wpisany do dziennika bo nie wolno było syna kułaka przyjąć aż tata znał zastępcę dyrektora i za dostarczenie mu dwóch jodeł na budowę domu zostałem przyjęty. Chodziłem dwa lata a potem przeniosłem się do technikum mechanicznego gdzie zdałem maturę w 1952r i z nakazem pracy do WSK - Rzeszów, tak wówczas było i przepracowałem 1,5 roku trochę mieszkając w hotelu robotnika a trochę dojeżdżając pociągiem z Lubziny chodząc 4 km pieszo.

Zwolniłem się bo rodzice nie mogli sobie dać rady z gospodarstwem, bo strasznie męczyła komuna rolników "kułaków" i przymusowe daniny - pańszczyzna produktów rolnych z naszego gospodarstwa za cenę 15% wartości urzędowej pod karą pozbawienia wolności, był obowiązek dostarczyć 10 tyś litrów mleka rocznie, 2 tony żywca, 3 tony zboża i 6 ton ziemniaków. Myśmy się dość dobrze ratowali bo mieliśmy dochód z jabłek co drugi rok przyjeżdżali kupcy aż z Poznania, Śląska kupowali jabłka jakie były, nie takie jak dzisiaj, i często coś było z młyna otręby dla trzody - zwierząt.

W 1955 r., przebudowaliśmy stodołę na mniejszą bo ta dworska miała wymiary 40 x 15 mb i była kryta strzechą i musiała być słoma młócona cepami, a w tym okresie już nie było ludzi na wsi do pracy bo była praca w Dębicy w Stomilu, WSK, Rzeźni, Lakierach i budowie.

W 1955 r., brat Staszek kupił sobie motor Wiktorie, ja kupiłem SHL-kę, brat Mietek miał ruskiego IŻA a szwagier Zindapa z przyczepką. Byliśmy na wycieczce w Krynicy i Zakopanem, były drogi żwirowe tylko Kraków Rzeszów i do Zakopanego częściowo asfalt. Wieczory na wycieczce to picie całą noc w restauracjach z dancingami...

******
17

Stasiowska, matka Stanisława żyjąca 40 lat w 19 wieku opowiadała o dworze w Okoninie gospodarowanym przez Notariusza, (z Ropczyc) mieszkali w domu drewnianym dużym, sąsiedzi nazywali pokojami, był koło drogi gdzie stoi figura a po drugiej stronie stawu była gorzelnia, obok tych pokoi było 3 domy wyrobników którzy robili na pokojach i gorzelni, w jednym z tych domów były schadzki młodzieży ze wsi i tam się odbywały tuki - potańcówki i biesiady zakrapiane bo gorzelnia była za płotem i rodziły się dzieci z prawego łoża i lewego. W niedzielę szli do kościoła i każdy z mieszkańców wsi choć raz musiał być na pielgrzymce w Leżajsku, ona też była.

Żydy już zaczęli w połowie 19 wieku budować karczmy po wsiach bo w mieście było im za ciasno, w Chechłach było 2 karczmy, w Okoninie jedna, w Łopuchowej 2, a w Łączkach przy kościele też dwie. W Łopuchowej niedaleko od Okonina był Żyd zwali go Siapsia, pamiętała jak budowali tą karczmę. Żyd ten miał 5-ro dzieci i nie radził sobie w Ropczycach - klepał biedę, więc rada żydowska kupiła mu w 19 wieku w połowie, 4 morgi gruntu postawili zabudowania i miał prowadzić karczmę i prowadził sam i w polu koniem robił sam i żona z dziećmi, przyjechały Żydy z Ropczyc i na oczach biesiadujących pobili go i powiedzieli że przyjadą następnym razem i on ma być tylko za bufetem a w polu, oborze i sprzątać mają Polacy a nie Żydzi i się musiał przystosować do rady żydowskiej.

Opowiadała Czesława Mietkowa jak Niemcy torturowali Żydów, mieszkali blisko nich w Łopuchowej i był młody Żyd co zdał maturę, przyjechali po niego, uwiązali na drucie do wozu i za końmi szedł aż do Ropczyc, a w Ropczycach wszystkich zebrali w jedno miejsce a było ich ok. 1,5 tys., bili i prowadzili do Sędziszowa do pociągu. Jeden Polak z Ropczyc chodził do młodej Żydówki i chciał ją wykupić to mu zrobili lanie i jej nie dali. W czasie okupacji jak my jeździliśmy do kościoła do Ropczyc to przed ich zagładą były całe rzędy sklepików i handlowali a pod koniec okupacji stały po nich domy w ruinach i zostały tylko dwa cmentarze - kirkuty.

Dziadek Ożóg miał sklep w Okoninie jeszcze u nas na strychu był szyld "Sklep Kółka Rolniczego" ale w konkurencji z Żydami musiał upaść, był też na strychu dziadka płaszcz zrobiony z białego filcu ludowy i tata nim przykrywał konia jak się jechało w zimie do miasta. Rodzice jeździli końmi do Rzeszowa, Tarnowa, Dębicy, na zimę mieli bondę, tak nazywali płaszcz gruby z kapiszonem bordowy,długi po ziemię i futro z niedźwiedzia też długi po ziemię jest teraz u Zygmunta. Pod nogi na wozie to mieli węgiel drzewny i w wiadrze się jarzyło i dawało ciepło. Jeździli też na coroczne jarmarki do Lwowa na zakupy, pieniądze mieli ze sprzedaży inwentarza, zboża i miodu.

******
18

W każdej wsi w 19 wieku był dwór i pany by miał kto rządzić pospólstwem, w Chechłach był jeden, w Łopuchowej Broniszowie, Niedźwiady, Małej aż trzy w Głobikowej dwa, tam po wyzwoleniu u Mączki - właściciela - rozparcelowanego kupiliśmy kosiarkę konną do siana i zboża, jeszcze nikt nie miał, nawet pobliskie dwory, pamiętam go bo byłem z mamą i tatą po froncie zobaczyć czy mamy siostry żyją w Głobikówce bo tam był front pół roku. Jechaliśmy drogą oznakowaną bo wszędzie jeszcze były miny a my jechaliśmy na wiosnę, wszyscy żyli i mieli zabudowania a większość we wsi Głobikówka to zgliszcze, to było 3 miesiące po odejściu frontu. We dworze w Łopuchowej jeszcze za okupacji chodziłem do szkoły bo 1 salę oddał na szkołę a po wyzwoleniu go wysiedlili i cały budynek był szkołą.

W latach 60-tych zaczęła na wieś wchodzić cywilizacja, zaczęto zwalczać analfabetyzm, zaczęto budować główne drogi i elektryfikować wsie. U nas było światło w 1962 r., - jak to była radość okropna - radio, motory elektryczne, cięcie drzewa, omłoty. Do Wielopola zaczęły chodzić autobusy, za 1 jajko objechał od nas Ropczyce, ludzie wtenczas mówili istny raj, ale ludzie to takie istoty że wciąż mają mało i chcą czegoś więcej i nie chcą się cieszyć życiem tylko dobrami a to pierwsze to ważniejsze.

U nas w domu była służąca, która pomagała mamie w domu, w stajni był służący do obsługi krów i świń, a do koni był chłop który nazywał się Pilch. Mieszkał w małym domku na polu gminnym, miał krowę i dzierżawił u nas 1 morgę pola i żył z żoną i 2 dzieci z pracy u nas i on opiekował się końmi i robił nimi w polu a było ich zawsze 3 starsze i młodych też przeważnie 3. Z chwilą przyjścia wojsk rosyjskich wyjechał na ziemie odzyskane gdzieś w olsztyńskie i ślad się urwał, nic nie wiemy.

Wujek Stanisław Ożóg marzył z żoną o wyjeździe do Kanady, ale na przeszkodzie byli rodzice ciotki którzy za długo żyli on żył 82 lata a żona Bergera, Ludwika 86 lat i wtenczas starał się wyjechać a miał już w Kanadzie córkę Zdzisławę poślubioną przez Bolesława Nowaka który miał rodziców od przedwojny i tam był rodzony. W latach 60-tych ub. stulecia była u nich ciotka Maria Mania 6 miesięcy, a później był 6 m-cy zięć Kazek Kurzawa, przyjechał z Niemiec nowym woldswagenem garbusem, była wielka sensacja bo nikt w okolicy nie miał takiego samochodu. Wujek Staszek Ożóg zaczął jeździć do Warszawy po wizę do ministerstwa spraw zagranicznych i nie chcieli mu dać, aż za 4 razem portier pytał go w bramie o co chodzi i powiedział że z nim trzeba rozmawiać i wziął 100 dolarów i dostał wujek wizę z ciotką.

Przypomniało mi się wydarzenie z okresu szkoły średniej w Ropczycach gdzie wówczas po wyzwoleniu dyrektorem był ksiądz Zwierz i przyjechał kurator z Rzeszowa i chciał wejść do szkoły, a portier go zatrzymał, a ten się pyta kto tu rządzi, a on mówi ksiądz dyrektor.

******
19

Ja i ci niźsi po odejściu dziadków u wujka Stanisława w stan poza ziemski, wyjechali do Kanady, sprzedali gospodarstwo za 4 tyś dolarów w r., 1975 wyjechali, kupił gospodarstwo Przywara Kazimierz.

Wujek Stefan Ożóg po wyzwoleniu trudnił się gospodarstwem, doradztwem i pisaniem podań gdyż pochodzenie nie dało mu podjąć żadnej pracy tak jak przed wojną, był bardzo pracowity, wykonywał w zimie prace stolarskie potrzebne w domu, robił ule dla pszczół i dużo sadził jarzyn - kontraktował ale dużo pił wódy i zmarł młodo 60 lat i żona jego też 60 lat.

W 1959 r., po wyprowadzeniu się brata Mieczysława z młyna do Dębicy, do młyna wprowadził się syn Stefana, Roman z żoną i prowadzili młyn, spłacił naszą 1/3 część - 80 tys. zł i wujkowi Staszkowi Ożóg i miał go sam, wyremontował go i zaczął pić, a jego żona miała kochanka, właściciela tartaku w Ropczycach. Przywoził do młyna po transporterze wódki i doprowadził do zgonu Romana na zawał i potem był już oficjalnym kochankiem choć miał swoją żonę ale z nią nie siedział, a było to w 1975 r.

Po wyzwoleniu wszyscy więksi rolnicy zwani "kułakami" przechodzili częste kontrole UB mieszkań u nas też były pod pretekstem szukania radia i nasłuchu Wolnej Europy. We wsi w 1945 r., powstał sklep Samopomocy, prowadzony przez rolników i co tydzień kto inny jeździł po towar, a to cukier, papierosy, naftę, cukierki, wódkę, makę do Dębicy pod stację kolejową, ja też byłem końmi parę razy i trwało to około 10 lat, aż powstały sieci Gminnych Spółdzielni po wsiach i już zaczęli mieć samochody i dowozić towar.

Gdy władza się utrwaliła po głosowaniu 3xtak, zaczęli bardziej kontrolować ludzi, rolników i kościół, wyprowadzili księży ze szkół, powstały domy katechetyczne do nauki dzieci co wzmocniło ludzi do większej wiary i uczestnictwa w obrzędach religijnych w myśl zasady "co zakazane to dobre", wzmogła się religijność i aktywność księży, a jeszcze bardziej gdy zdejmowano krzeże z klas w szkołach.

W latach 50-tych po śmierci Stalina, w Rzeszowie był jego następca Chruszczow i całe województwo z każdej wsi były obowiązkowo wysyłane wozy konne z ludźmi na lotnisko w Rzeszowie bo tam przyjechał, byłem i ja końmi, dawali za darmo 1 piwo i około pól kg kiełbasy, z tej jego wizyty zaraz były wice - powiedzenia:
"tyś Gomółka ja Nikita daj rzeszowski będzie kwita, ty Nikita żyj nam długo jak Solski ale odpieprz się od Polski".

Druga historia: "na drodze przejazdu Chruszczowa do WSK Rzeszów robotnik umyślał sobie że może będzie Nikita dobry i zarobi pieniędzy, a rowy były wykoszone na trasie i trawa była sucha, już jadą w pośpiechu, robotnik wziął siano i jadł przy drodze, Nikita się zatrzymał, wyszedł i sklął robotnika " trawu kuszaj job twoja mać siano na zimę" i nie dał mu nic".

******
20

Byłem z przymusu końmi bo mieliśmy 2, jeszcze w Nockowej za Sędziszowem, gdzie w 1934 chyba roku był strajk chłopski i zginęło tam paru rolników, był wielki wiec - parę tysięcy furmanek na dworskich błoniach i tam też serwowali kiełbasę i piwo, dlatego że byliśmy kułakami musiałem jeździć z ludźmi z Okonina bo tata nie pojechał na coroczne po wyzwoleniu dożynki powiatu dębickiego do Brzeźnicy, tam gdzie obecnie Stadion odbywały sie tańce, przygrywały kapele z wielu wsi i była też kiełbasa i piwo ale za pieniądze i tanio, to było do lat 60-tych 20 wieku. Było już w tym okresie bardzo dużo rowerów zwanych "Bałtyk" i na dożynki już zaczęły jeździć gromadnie tłumy ludzi, a musiały bo sołtys robił listę kto był i musiał oddawać władzom w Gminie.

Dlaczego tak władza gmin i UB były twarde w prowadzeniu takiej dyscypliny. Szefem UB w Dębicy był Babicz Franciszek z Checheł, później go poznałem nie umiał czytać i pisać, wójt gminy Ropczyce był niejaki Bień zza Dębicy, który też nie umiał czytac i pisać, nawet sołtys w Okoninie był taki po wyzwoleniu - więc byli posłuszni i bezwzględni do wykonywania powierzonych im zadań.

Pamiętam jak ludzie starsi musieli chodzić do szkoły by się nauczyć pisać i czytać i kierownik szkoły wydawał im świadectwo ukończenia 7 klasy za 4 zimowe chodzenie do szkoły.

Po wsiach było dużo ludzi z talentami - wymowy, samouków, bo nie mogli sobie pozwolić na szkolenie się przed wojną i za okupacji. Był taki Kaznecki z Łopuchowej, który był handlarzem koni na okolice, mówca znakomity, mówili że mówił jak z nut, ludzie na stanowiskach zazdrościli mu tego daru, a był proszony do urzędów jak coś licytowali, samochody i inne, bił młotkiem w stół.

Jedna jego historia, sprzedał konia komendantowi MO w Wielopolu, mówił mu że jakby wiedział to by na maszynie pisał, można go o samochód oprzeć bo się nie boi, idealny koń i potem była rozprawa w sądzie a on miał świadków i umiał tak mówić że kupującemu wszystko powiedział i był niewinny. A jak miał 76 lat poszedł do lekarza pierwszy raz w życiu, po zbadaniu lekarz mówi że trzeba uważać bo wątroba wysiada a on - co by się z nią stało na stare lata ?

Jeżdżąc po wiecach spotykałem dużo mówców lepszych od Oleksego, ale tylko raz byli na takich spotkaniach i więcej ich już nie było jak nie byli posłuszni władzy. A posłuszny taki mówca znałem go z Nockowej to był członkiem komitetu centralnego, choć był tylko po kursach analfabetów.

******
21

Za czasów okupacji gdy Niemcy przenieśli wyrzutnie V-2 do Pustkowa z poszczególnych wsi furmanki woziły chłopaków 15, 16 letnich do pracy jako junaków przy budowie dróg, opowiadali że ciężko pracowali, jedzenie musieli mieć swoje i jak zapalili papierosa to Niemiec kazał siadać bo nie wolno pracować w czasie palenia, więc często palili by oddychnąć. Gdy zwozili maszyny okupanci to wysiedlili wszystkich mieszkańców i u nas w wozowni mieszkała rodzina do wyzwolenia nazwisko Rokosz, tak że za czasów okupacji większość wyprodukownego jedzenia trzeba się było dzielić z partyzantami, wysiedlonymi ze Lwowa i Pustkowa, a także oddawać obowiązkowo produkty okupantom ustalane od 1 ha.

******

Opracowano na podstawie rękopisu Henryka Sąsiadka z Okonina koło Ropczyc, przez Mieczysława Andreasika

Żory - 2006

strzałka do góry



Będzienica

Moja wizyta w Będzienicy - Mieczysław Andreasik.

23 04 2016 (sobota)
Wybór wsi Będzienicy do odwiedzenia nie był przypadkiem, moja babcia Maria Sąsiadek z domu Ożóg (ur.23.02.1895 r. w Nienadówce – zm.10.10.1958r. w Okoninie) w latach ok. 1924 – 1928 posiadała siedlisko w przysiółku Będzienica we wsi Nockowa gm. Iwierzyce. W tej miejscowości urodził się jej syn Stanisław (ur.9.05.1927r. – zm.11.06.2004r. w Gliwicach), taki przekaz został do dzisiaj.

Będzienica to po I wojnie światowej przysiółek we wsi Nockowa słynnej między innymi z chłopskich zjazdów politycznych w 1933 i 1946 roku, w których brał udział mój dziadek Jan Sąsiadek (ur.23.05.1889r. – zm. 1.11.1957r. w Okoninie) mąż Marii z domu Ożóg z synem wtedy młodym chłopcem, Henrykiem Sąsiadek. (ur.13.11.1934r. w Okoninie). Fakt zjazdu chłopskiego w proteście przeciw sanacji w 1933r. został upamiętniony widocznym poniżej obeliskiem.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Kościół murowany jest od 1859 roku, a we wsi dobra swoje miała od 1795 r. Iwanicka później E. Wojnarowski, od 1856 r. Leopold Szumski, ostatnim właścicielem w latach 1885 - 1911 r., był Ludwik Doliński, marszałek szlachty powiatu Dębica, w której była jego kancelaria i sąd powiatowy. Do Ludwika Dolińskiego należała wieś Nockowa i folwark w Będzienicy. Pan Marszałek notorycznie folwark w Będzienicy zadłużał i na raty go sprzedawano, by ostatecznie resztę ziemi sprzedać po I wojnie światowej.
Według opowiadania Ożoga, mieszkańca Będzienicy, Ludwik Doliński był niezłym hulaką. Rodzina tegoż Ożoga ok. 1905 roku zakupiła upadły folwark i 150 morgów austriackich gruntu. Zakupu tego dokonał brat Wojciecha Ożoga "Gazetnika" z Nienadówki (ur.9.02.1850r.- zm.17.11.1932r.), Jan Ożóg (ur.1851 r.- zm.1932 w Będzienicy parafia Nockowa) z drugą żoną Rozalią Zdeb.
Jan i Rozalia Ożóg mieli 4 synów - Józefa ożenionego z Józefą Denysz, Jerzego ożenionego z Cecylią, Franciszka (ur. 1905 w Będzienicy) ożenionego ze Stefanią z domu Dryja (ur. 1907 r.) i dwie córki: Wiktorię i Adelę.

Z pierwszego małżeństwa Jan Ożóg miał 4 dzieci: Maria, Józefa, Michał i Wojciech.
Franciszek Ożóg (ur.1905r.) syn Jana i Rozalii ożeniony ze Stefanią Dryja mieli 5 dzieci: Maria (ur. 1938 r.), Anna (ur.1941 r.), Piotr (ur. 1944r.), Stanisław (ur. 1948 r.), Michał (ur.1952r.) wszyscy urodzili się w Będzienicy parafia Nockowa.

Michał Ożóg, który udzielał mi tych informacji opowiadał, że obecne jego siedlisko jest na terenie byłego folwarku który przez dzieci został podzielony.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Jan Ożóg (ur.1851 r. w Nienadówce) brat Wojciecha Ożoga "Gazetnika" dużo podróżował. Był w Palestynie, Rzymie, Paryżu i Wiedniu, były to bardzo kosztowne wycieczki, koszty pokrywał, sprzedając ziemię. Jednym z kupujących był jego krewny Michał Ożog (1855r.) z Nienadówki, siedlisko to znajdowało się około 300 mb. od folwarku. Obecnie pod numerem 33A Będzienica nr dz.280 .

Jak mi opowiadał Michał Ożóg w siedlisku zakupionym przez Michała Ożoga, mieszkali Sąsiadkowie, pamięta to nazwisko, gdy był małym chłopcem to jeszcze przyjeżdżali z Okonina i Ropczyc. Z Ropczyc przyjeżdżał Tadeusz Sąsiadek, który miał wytwórnię oranżady.
Poniżej obecne siedlisko Michała Ożoga.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Obok siedliska Michała Ożoga jest z lewej strony, nowe, duże siedlisko młodego (25lat) Waldemara Ożoga, z prawej strony również mieszka gospodarz o nazwisku Ożóg. W tej okolicy mieszka dużo rodzin o nazwisku Ożóg i Chorzępa.
Po tym niesamowitym spotkaniu, ja i towarzyszący mi wujek Henek Sąsiadek poszliśmy do siedliska pod nr 33a w Będzienicy, gdzie kiedyś mieszkali Jan Sąsiadek i Maria z domu Ożóg.

Po ich dawnym siedlisku nie pozostało nic, jak nam wyjaśniała obecna właścicielka, po sprzedaży przez Sąsiadków, jak pamięta z przekazu rodziny, siedlisko jeszcze dwukrotnie zmieniało właścicieli, za trzecim razem już po II wojnie światowej nabyli siedlisko jej rodzice.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Budynki drewniane z dawnego siedliska uległy zużyciu w latach 60tych XX w. te obecna dobrze utrzymane są nowe. Nazwisko Sąsiadek pamięta z przekazów swoich rodziców, jak opowiadali Sąsiadkowie z Okonina po wojnie odwiedzali Będzienicę.
Opis niektórych rodzin Ożóg z Będzienicy i okolic można znaleźć w książce Józefa Siewierskiego pt. Moje życie w Rzeszowskiej Ojczyźnie. Józef Siewierski urodził się w sąsiedniej do Będzienicy wsi Wiśniowej przysiółek Pachniączka, kolonii Ożogów. Matka Józefa Siewierskiego pochodziła z rodziny Ożogów w tej miejscowości.

W wyjeżdzie do Będzienicy w dniu 23.04.2016 roku uczestniczyli: Henryk Sąsiadek syn Jana i Marii z domu Ożóg i Mieczysław Andreasik syn Janiny Andreasik córki Marii Sąsiadek z domu Ożóg.

Opracował Mieczysław Andreasik z Żor.

strzałka do góry



Drzewo genealogiczne
powiększ
strzałka do góry




About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013