Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Jan Chorzępa - syn Jana


Rozstrzelany zakładnik
Jan Chorzępa syn Jana Chorzępy żołnierza, który zginął w okopach I wojny światowej. Urodził się w styczniu 1916 roku, już po śmierci swojego ojca. Był najmłodszym dzieckiem Jana i Hanny. Jego starszym bratem był Franciszek, o którym sporo wiemy na podstawie jego zapisków, przekazanych przez rodzinę.

Jan Chorzępa to kolejna tragiczna postać w historii wsi Nienadówka, a jego nazwisko odnajdujemy na pamiątkowej tablicy z muru kościoła parafialnego upamiętniającą ofiary II wojny światowej.


 Małżeństwo z Zofią Wiercioch zawarł w 1938 roku w kościele parafialnym w Nienadówce. W tymże roku zgłosił się do wojska, gdzie zastała go II wojna światowa. Jan Chorzępa służył w Podhalańczykach, co potwierdza zdjęcie w mundurze. Charakterystyczne pióro na czapce, i znaczki na piersi. Ciekawostką jest, że ówcześni podhalańczycy nosili na mundurach symbol swastyki zwanej przez górali "niespodzianym krzyżykiem", a umieszczanej często na krokwiach góralskich domów. Te symbole może nie zbyt wyraźnie, ale widać na zdjęciu Jana w mundurze z żoną.


 powiększ zdjęcie




W rodzinie mówiło się, że brał udział w walkach w okolicy Kolbuszowej. Idąc tym tropem, trafiłem na materiał Pułk w kampanii wrześniowej opisujący walki 3 pułku strzelców podhalańskich, z niemiecką 2 D.Panc. pod Kolbuszową.

9 września w obronie Kolbuszowej brali udział żołnierze 3 pułku Podhalan, byli to żołnierze którzy nie wytrzymali tempa marszu, lub z innych przyczyn znaleźli się poza zorganizowanymi szeregami pułku. Wielu z nich tu poległo.

Po tych walkach część żołnierzy powróciła do domu, część jak możemy wyczytać na wskazanej stronie poszła na wschód. Jan Chorzępa musiał należeć do tej pierwszej grupy, bo jak wspominał jego młodszy brat Antoni, jego udział w kampanii wrześniowej był krótki, a do domu w Nienadówce wrócił w mundurze i całym wojskowym uzbrojeniem. Rodzina miała problem co zrobić, ostatecznie, wspólnie z ojczymem uradzili by broń po prostu ukryć, co też uczyniono.


powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie


Nie długo dane im było cieszyć się rodzinnymi chwilami. Niemcy szybko dowiedzieli się o powrocie z wojny, Jana wraz z całym uzbrojeniem. Jego sąsiadem był człowiek kolaborujący z Niemcami, którzy u niego często gościli. To prawdopodobnie usłużny zastępca wójta, sąsiad zwany później "Judaszem" poinformował Niemców. Janowi udało się, wytłumaczył Niemcom, że swoją broń i mundur porzucił w okolicach Kolbuszowej. Dano chyba wiarę tym tłumaczeniom, bo nie poniósł konsekwencji i pozostał na wolności. Jan obawiając się kolejnego doniesienia i pogróżek sąsiada, który mówił mu że, wie o jego rzekomej wrogiej działalności, ten więc nocami ukrywał się poza domem. W zabudowaniach gospodarczych, w stodole miał przygotowaną kryjówkę z której korzystał podczas wizyt Niemców we wsi. Z racji swojego sąsiedztwa z zastępcą wójta (taką fuchę miał J. Gielarowski) byli narażeni na sąsiedzkie wizyty chociażby po przymusową wałówkę (jajka itp) na potrzeby ugoszczenia niemieckich gości.

Udawało się to, do grudnia 1943 roku. Konspiracja w okolicy i w samej Nienadówce nasilała się, powodując wściekłość i działania represyjne okupanta. Okres wojny rządził się swoimi prawami, dla zapewnienia narzuconego przez siebie porządku, okupant niemiecki nakazywał sołtysom wiosek wyznaczać zakładników. Zakładnicy Ci w liczbie 15 osób, odpowiadali swoim życiem przez 10 dni za porządek i respektowanie wykonywania zarządzeń przez okolicznych mieszkańców. I tu znów pojawia się wątek dwóch miejscowych sołtysów, odpowiedzialnym za wyznaczanie zakładników był sąsiad Jana, J. Gielarowski, zwany "Judaszem".

(Człowiek ten, (Judasz), zginął później w dość tajemniczych okolicznościach, został znaleziony martwy pod drzewem, podobno rażony piorunem.)

Rok 1943 był rokiem najtragiczniejszym dla wsi, pacyfikacja, łapanki, Niemcy doskonale orientowali w realiach wsi. Nasz znakomity rodak, poeta Jan B. Ożóg w swoich wspomnieniach pisał, że "Niemców ktoś z miejscowych nasłał". Brat Jana Chorzępy Franciszek w swoich wspomnieniach pisał wprost.

"W tym czasie poszukiwaliśmy tych którzy byli konfidentami. Takim konfidentem był u nas sołtys.

Zapadł wyrok śmierci, Armia Krajowa wykonała go na sołtysie Kołodzieju z Nienadówki Górnej, zdając sobie sprawę że wywoła to odwet. Rodzina Jana wspomina - Pomimo ukrywania się, Jan Chorzępa podczas kolejnej łapanki został schwytany i wraz z innymi zakładnikami osadzony w Sokołowie.

Armia Krajowa planowała odbić zakładników jednak już nie zdążyli. Nie zdążyła także spotkać się z Janem Chorzępą jego żona, Zofia. Udała się Ona do Sokołowa mając nadzieję na widzenie z mężem. Jednak w drodze do aresztu, została przez miejscowych poinformowana, że zakładnicy zostali wyprowadzeni na cmentarz katolicki. Skuci po dwóch i puszczeni wolno, tz. nakazano im uciekać. Jan Chorzępa z innym zakładnikiem zdążyli wydostać się z terenu cmentarza, niestety na swojej drodze ucieczki napotkali policjanta narodowości ukraińskiej, który ich zastrzelił. Nikt nie ocalał, wszyscy zakładnicy zostali zastrzeleni podczas ucieczki i pogrzebani na cmentarzu w Sokołowie. Ów Ukrainiec nosił nazwisko Czachor lub Czahor i miał sporo na sumieniu innych zbrodni. Był po wojnie poszukiwany, odnaleziony i aresztowany został na Ziemiach Zachodnichi, a w 1956 roku odbył się jego proces w Rzeszowie.

Żona bardzo przeżyła śmierć Jana. Została sama z dwójką małych dzieci.

Franciszek, brat Jana Chorzępy, wspominał:
15 grudnia 1943 byłem świadkiem tragicznej dla mnie sytuacji, widziałem jak Niemcy prowadzą ulicami Sokołowa mojego brata Jana skutego razem z innym więźniem.

Drugi z braci Antoni Ożóg:
Wzięto go jako zakładnika, były to reperkusje okupanta za zabicie Kołodzieja z Porąb. Przyszli po niego i aresztowali zrobili to jednak nie Niemcy, lecz polska policja. Wraz z innymi aresztowanymi odwieźli ich do Sokołowa.



Na stronie Rady Ochrony Pamięcie Walk i Męczeństwa, która niestety już nie istnieje, znalazłem kolejną wersję tych wydarzeń i pewnie wszystkie one mają wiele wspólnego

W czasie okupacji Sokołów Małopolski i jego okolice były terenem działania prężnej partyzantki. W odwecie 14 grudnia 1943 roku Niemcy zorganizowali obławę na członków ruchu oporu. Aresztowani podczas akcji, po ciężkich torturach, zostali rozstrzelani. Pochowani zostali na cmentarzu parafialnym w Sokołowie Młp. w mogile zbiorowej.


Mogiła na Sokołowskim starym cmentarzu przed laty.



Obecny wygląd mogiły pomordowanych zakładników.



Zainteresował mnie ten policjant ukraiński Czachor, staram się odnaleźć ślad tego rzeszowskiego procesu.

W tekście użyto nazwy "sołtys" jednak w czasie wojny funkcja ta nazywała się "wójt" w Nienadówce był Wójt i dwóch jego zastępców.

Dziękuję rodzinie Jana Chorzępy za pomoc w uzyskaniu i zgodę na publikację powyższych informacji. Cieszę się, że kolejny człowiek z kościelnej tablicy został przybliżony obecnym mieszkańcom Nienadówki.

opracował: Bogusław Stępień

Write a comment

Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013