Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Bitwa Warszawska - 1920


To nie cud, to świetna strategia

Michał Tasior urodził się w 1900 roku w Nienadówce

Miał sporo szczęścia, działania I wojny światowej ominęły go. Nie został wcielony jak wielu innych nienadowian, często jego rówieśników mających kilkanaście lat. Nie musiał walczyć za Cesarsko Królewskie Austro Węgry.
"Potęgi europejskie upadały, rodziła się Polska"
Rok 1919 to walki i niepokoje na wschodnich kresach. Polska korzystając z zamieszania rewolucyjnego w Rosji, przesuwała swoje władanie jak najdalej na wschód. W tym też roku Michał Tasior został powołany do wojska, jak opowiada jego syn Stanisław trafił do armii gen. Lucjana Żeligowskiego. Stacjonował w koszarach we Lwowa na Łyczakowie, służył w ułanach. Brał udział w walkach na Ukrainie podczas zamieszek
powiększ zdjęcie
z ludnością ukraińską. Kolejną miejscowością wymienioną po Lwowie to miejscowość, Berezyna gdzie się znalazł się wraz ze swoim oddziałem. Wojska Polskie przystąpiły do ofensywy. Michał Tasior w tym czasie powoził wozem taborowym. Jak opowiadał, na zajętych terenach oficerowie zachowywali się niezbyt honorowo. Rabowali poprostu okoliczne wioski. Zabierali ludności różne przydatne im rzeczy. Cenną zdobyczą były m.in młode źrebięta, które przywiązywali mu je do wozu. Kiedy nie było w pobliżu "nowych właścicieli", On oddawał te źrebięta "właścicielom starym". Tłumaczył się później "że mu się zerwały i uciekły". Niestety nie uwierzono jego słowom, został za to skazany na 3-miesieczną karna służbę. Nie mogąc pogodzić się z krzywdą już pierwszej nocy postanowił uciekać. Udało mu się dostać do pociągu, którym dojechał do Lidy. W pociągu widząc dużo wojska i starszych rangą wystraszył się, że zostanie złapany i aresztowany za dezercję, postanowił wysiąść z niego i od Lidy poruszał się już tylko na swoich nogach. Po trzech miesiącach 1 listopada na piechotę dotarł do domu w Nienadówce.
Kiedy opowiedział co go spotkało i skłoniło do ucieczki, rodzina bardzo się przeraziła. Brat Michała, Wojciech zdając sobie sprawę, że za dezercję czeka Michała kara śmierci, namawiał go więc by ten zgłosił się do Rzeszowa do dowództwa. Michał Tasior zgłosił się tam po dwóch tygodniach, miał szczęście, kazano mu wracać na front.
Bał się że to tylko odroczenie kary, że po powrocie na front zostanie tam rozstrzelany. Takich jak On było jednak więcej. Razem z Nim wróciło też kilkunastu innych będących w podobnej sytuacji uciekinierów. Następnego ranka wszyscy stanęli do raportu. Przyszedł dowódca oddziału (ślepy na jedno oko), poznał Michała, podszedł do Niego i zapytał: "Co tu robisz synu ?" Ten opowiedział mu o powodach swojej ucieczki. Okazało się, że wyższe dowództwo nie miało pojęcia o okradaniu ludności cywilnej. Michał Tasior wrócił do swojej kompani, nie ponosząc za ucieczkę żadnej kary. Po 4,5 dniach przyszedł rozkaz z Kwatery Głównej aby wszystkich z Wielkopolski i Małopolski wycofano na zachód pod Warszawę.

Poniżej część tego rozkazu:
(...) 1. Od nieprzyjaciela odłączać się na noc, w pierwszą noc wykonać od razu bardzo duży przemarsz, zostawiając tylko słabe ariergardy kawaleryjskie, lub piechotę na wózkach z karabinami maszynowymi … ......
V. Wykonanie: a) Odwrót armii frontu północno-wschodniego rozpocznie się 7 sierpnia na noc. …"
(...)

Możemy również przeczytać jak ten rozkaz został wykonany przez Armię Wielkopolską
(...) Sprawnie pokonali dystans 500 kilometrów znad Berezyny na przedpola Warszawy, tocząc bitwy z bolszewikami na Polesiu, a potem pod Drohiczynem, na linii Bugu. To częściowo powstrzymywało Front Zachodni pod dowództwem Tuchaczewskiego. Na początku sierpnia 1920 r. dwie nasze wielkopolskie dywizje piechoty: 14. i 15., znalazły się w pobliżu Dęblina, w okolicy Wieprza. Znalazły się w składzie Frontu Środkowego, dowodzonego przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego. Z kolei 17. dywizja piechoty znalazła się na północ od Warszawy w rejonie Modlina, stanowiąc najwartościowszą dywizję uderzeniową 5. Armii gen. Władysława Sikorskiego (...)

źródło: Jak Wielkopolanie w 1920 r. walczyli o Warszawę


Bitwa toczona w dniach 13-25 sierpnia 1920. Poniżej opis jak została zapamiętana, przez wspominającego.

Rosjanie atakowali od północy szli tyralierą, a Wojsko Polskie czekało. Świetnie zamaskowani żołnierze, działa przyciągnięte przez konie i rozstawione. Stosy pocisków, to były kartacze. Konie wraz z działami były zamaskowane drzewkami. Marszałek Piłsudski osobiście sprawdzał przygotowania. Przed przed bitwą podchodził do żołnierzy i rozdawał im cukierki dla koni. Prosił, aby pilnować koni, żeby żaden nie zarżał, to mogło zdradzić pozycje wojska całe przygotowanie. Marszałek mówił im ze wszystko zależy od zaskoczenia, że "ruskie" nie mogą zauważyć że Polacy na nich czekają.

W końcu padł rozkaz - ognia. Michał Tasior wspominał tę bitwę jak coś co wyglądało na koniec świata. Bitwa była straszna. Rosjanie wycofali się. Wisłą płynęła krew, a po zabitych płynących rzeką można było przejść na druga stronę. Po latach mówił, że ta bitwa to nie żaden cud, tylko bardzo dobrze przygotowana strategia walki przez Piłsudskiego. Po tej wygranej bitwie i podpisaniu pokoju z bolszewikami, powrócił z armią do koszar na Łyczakowie we Lwowa.


W powyższym tekście jest wspomniany Józef Piłsudski, pozwala to uściślić miejsce w którym walczył Nasz bohater Michał Tasior.
(...) Józef Piłsudski, który objął dowództwo grup wykonującej uderzenie, skoncentrował odwody wojsk polskich w okolicach rzeki Wieprz, między Dęblinem i Lubartowem, wykonał niespodziewany dla bolszewików atak na ich skrzydło i tyły.

16 sierpnia o świcie ruszyło polskie uderzenie znad Wieprza, które całkowicie zmieniło układ operacyjny na przedpolach Warszawy. Doskonała dotychczas pozycja Frontu Zachodniego do szturmu na miasto i zadania klęski Polakom stała się pozycją śmiertelnego zagrożenia.
(...)

źródło: Kontruderzenie znad Wieprza



Kiedy ustała zawieruch wojenna Michał Tasior został zwolniony do cywila i powrócił do rodzinnej wsi Nienadówka. Ożenił się w 1928 roku z Karoliną Prucnal. Michał i Karolina mieli trójkę - córki Stanisławę i Marię oraz syna Stanisława.

Po II wojnie w naszej parafii posługiwał jako wikary, zapomniany trochę ks. Walenia. Michał Tasior rozpoznał w nim kapelana wojskowego, razem wycofywali się spod "Berezy" na wschód, przed "Bitwą Warszawską". Mieli chyba obaj co wspominać
z wojennych czasów. Ks. Walenia był później częstym gościem w domu Tasiorów, co nie było mile widziane na parafialnej plebani. Jak wspominają znający go osobiście - Michał Tasior, był wspaniałym i uczynnym człowiekiem. Jeszcze niedawno mówiono o "dziadku Tasiorze", który potrafił pięknie opowiadać stare dzieje. Te i inne historie opowiedział jego syn, zapisała je Ela Motyl. powiększ zdjęcie


powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Michał Tasior przeżył 93 lata, zmarł w 1993 roku, spoczywa na cmentarzu parafialnym w Nienadówce.

opr. Bogusław Stępień


About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013